Grzegorz Kasjaniuk o swoim „reporterskim śledztwie” ws. objawień maryjnych w Gietrzwałdzie
Jak wyglądały wywiady wizjonerek z Matką Boską i dlaczego raport objawień jest objęty tajemnicą – na te pytania odpowiada nasz redakcyjny kolega Grzegorz Kasjaniuk w swej książce o objawieniach maryjnych w Gietrzwałdzie. Właśnie mija 140 lat od gietrzwałdzkich objawień, jedynych w Polsce uznanych przez Watykan.
Grzegorz Kasjaniuk – dziennikarz Polskiego Radia Olsztyn, autor książki zatytułowanej „Gietrzwałd. 160 objawień Matki Boskiej dla Polski i Polaków – na trudne czasy” spotkał się z czytelnikami w Gminnym Ośrodku Kultury w Gietrzwałdzie. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Fronda.
Moją książkę nazwałem „reporterskim śledztwem”. Opowieść zaczyna się od dziennikarskiego zadania, jakim była wizyta dokumentacyjna na cmentarzu parafialnym w Gietrzwałdzie, gdzie szukałem grobów rodziców jednej z dwóch wizjonerek – Barbary Samulowskiej. Przedtem Gietrzwałd znałem jak chyba wszyscy mieszkańcy regionu, jako miejsce objawień, gdzie przyjeżdżali pielgrzymi i gdzie odbywały uroczystości odpustowe. Ale, gdy byłem wówczas w tym miejscu zapragnąłem ruszyć śladem wydarzeń sprzed 140 lat.
Autor przypomniał, że objawienia w Gietrzwałdzie to jedyne w Polsce i jedno z 12 na świecie miejsc objawienia Matki Bożej oficjalnie uznanych przez władze kościelna. Podkreślił, że ważny był kontekst historyczny wydarzeń z 1877 roku, gdy polska ludność na Warmii poddawana była germanizacji a pruski zaborca toczył walkę z kościołem katolickim.
Pytanie, dlaczego Matka Boska przemówiła do dziewczynek Justyny Szafryńskiej i Barbary Samulowskiej po polsku, też było dla mnie ważne i tym tropem podążyłem i go rozwinąłem. Nie chciałem, by książka była podręcznikiem historii, ale by czytelnik mógł przyswoić te wydarzenia, zrozumieć je i skonfrontować z własną wiedzą i pobożnością.
Autor przybliża sylwetki obu wizjonerek Justyny Szafryńskiej i Barbary Samulowskiej. Przypomina, że dziewczynki wstąpiły do Zgromadzenia Sióstr Szarytek, krótko po objawieniach zostały wysłane do Francji z obawy przed ewentualnymi represjami ze stron pruskich władz. Barbara Samulowska większość swego życia zakonnego spędziła w Gwatemalii, gdzie pracowała jako pielęgniarka, kierowała sierocińcem i opiekowała się biednymi. Wytrwała w posłudze do końca, zmarła w 1950 roku w opinii świętości.
Justyna Szafryńska po 13 latach opuściła zgromadzenie, wyszła za mąż w poszukiwaniu tego, co utraciła czyli rodziny, czułości, bliskości i zrozumienia. Nie wiadomo co się z nią potem działo, gdzie mieszkała i czy miała dzieci. Wiadomo, że miała problemy finansowe i żałowała, że porzuciła szaty zakonne.
Grzegorz Kasjaniuk dodał, że w historii objawień z Gietrzwałdu nie brakuje także innych znaczących postaci świeckich i duchownych. Andrzej Samulowski był właścicielem polskiej księgarni w Gietrzwałdzie, a także poetą, działaczem patriotycznym i nauczycielem a ksiądz Augustyn Weichsel roztoczył opiekę duchową nad wizjonerkami. Raport z objawień pisany przez księdza Augustyna Weichsla jest objęty klauzulą tajemnicy jako jeden z wielu dokumentów w procesie beatyfikacyjnym siostry Stanisławy Barbary Samulowskiej, dlatego Grzegorz Kasjaniuk szukał innych dokumentów źródłowych przygotowując publikację książki a stały się nimi ówczesne gazety i książki.
Prawie rok po objawieniach, w kwietniu 1878 roku została otwarta pierwsza księgarnia katolicka „Roman & Samulowski” w Gietrzwałdzie, gdzie można było kupić wydawaną trzy razy w tygodniu gazetę Pielgrzym oraz przeróżne wydawnictwa książkowe, w tym relacje z objawień. Wśród nich książkę napisaną przez ks Franciszka Hiplera, świadka objawień. Wspomniany Pielgrzym na bieżąco zamieszczał także relacje naocznego świadka cudownych wydarzeń Andrzeja Samulowskiego publikowane ze względu na represje władz niemieckich pod pseudonimem. Dotarłem do tych publikacji, które przetrwały wojenne zawieruchy skryte w bibliotekach seminaryjnych w Olsztynie i Pelplinie.
(PAP/BSChromy)