Strona główna Radio Elbląg
Posłuchaj
Pogoda
Elbląg
DZIŚ: 0 °C pogoda dziś
JUTRO: 2 °C pogoda jutro
POSŁUCHAJ

Krytycy i dziennikarze o polskich serialach premium 2018 roku: to krok w dobrym kierunku

Ślepnąc od świateł

„1983”, „Ślepnąc od świateł”, „Rojst” – te spośród polskich seriali premium, które miały premiery w 2018 r., ocenili krytycy filmowi i dziennikarze w rozmowach z PAP, podsumowując rok. Jak podkreślili, choć poziom poszczególnych produkcji jest zróżnicowany, stanowią one krok w dobrym kierunku.

Piotr Gociek, pisarz, dziennikarz i publicysta tygodnika „Do Rzeczy”, w rozmowie z PAP podkreślił, że rok 2018 był przełomowy dla polskich seriali premium.

Dwie produkcje, „Rojst” Showmax’u i „Ślepnąc od świateł” HBO, to pod względem realizacyjnym seriale, jakich do tej pory u nas nie było. Od liczby widzów zależy, na ile zachęci to te i inne stacje do inwestowania środków w kolejne przedsięwzięcia. Nie jest to łatwe, bo w ostatnich dniach usłyszeliśmy, że Showmax wycofuje się z polskiego rynku. Zatem zapowiadany przez tego producenta serial Wojciecha Smarzowskiego poświęcony początkom państwa polskiego nie powstanie, chyba że dla innego partnera. To, co ważne dla przyszłości polskich seriali premium, będzie się działo w najbliższym czasie za granicą. Oczekiwany sukces „Wiedźmina” Netfliksa, serialu amerykańskiego, ale kręconego we współpracy z Polakami i na podstawie prozy polskiego pisarza może wywołać modę na słowiańszczyznę i polskie produkcje

– powiedział.

Zdaniem publicysty „Rojst” to propozycja spójna i efektowna.

Jan Holoubek bardzo wiarygodnie odtworzył świat lat 80. Każdy detal jest tu na swoim miejscu. W recenzji tego serialu miałem kilka obiekcji do zakończenia i detali scenariusza, ale to nie zmienia faktu, że moja ogólna ocena tej produkcji jest bardzo wysoka. Na drugim miejscu postawiłbym +Ślepnąc od świateł+, bo jest to serial, którego efektowność momentami przechodzi w efekciarstwo. Na pewno obie te produkcje wyróżniają się znakomitą grą aktorską. Oglądanie w „Rojście” Andrzeja Seweryna i Dawida Ogrodnika to była czysta przyjemność. Ten duet się bardzo ładnie napędzał. Z kolei w „Ślepnąc” niesamowity był Jan Frycz

– zwrócił uwagę.

W ocenie Goćka „wielką zmarnowaną szansą” jest natomiast serial „1983”.

Bardzo mnie rozczarował. To produkcja z gruntu fałszywa, jeśli chodzi o przedstawienie polskich kodów kulturowych lub próby odczytania i zrozumienia najnowszej historii Polski. Pomysłodawca i scenarzysta serialu Joshua Long niewiele zrozumiał z tego, co działo się w Polsce w latach 80. i 90. Popełnił sporo podstawowych błędów, konstruując swoją alternatywną rzeczywistość. Nie wyjaśnił np., skąd wzięły się pieniądze, dzięki której komunistyczna Polska jest tak zasobna, że Amerykanie chcą od niej kupić patenty na ekrany do smartfonów. Pominął kwestię polskiej zależności od Związku Sowieckiego i zdecydowanie przecenił patriotyzm polskich komunistów. Byłem też rozczarowany tym, w jak powolny sposób ten serial był opowiadany i jak drewniane, niewiarygodne były w nim dialogi. Mam nadzieję, że polsko-amerykański „Wiedźmin” Netfliksa będzie dużo lepszą pozycją

– powiedział.

Pierwszej polskiej produkcji Netfliksa broni natomiast krytyk filmowy i dziennikarz tygodnika „Sieci” Łukasz Adamski.

Oczywiście widzę w niej wiele rzeczy, które zostały zepsute. Grzechem głównym jest to, że (…) dialogi zostały napisane w języku angielskim i przetłumaczone na polski, co spowodowało, że czasami brzmią sztucznie w ustach polskich aktorów. Ale „1983” jest z każdym odcinkiem coraz lepszy. Ma ciekawą fabułę. Odcinki reżyserowane szczególnie przez Agnieszkę Smoczyńską czy Olgę Chajdas to już są naprawdę dobre części tego serialu. Trudno krytykować samą konwencję serialu, który opowiada alternatywną historię. Każdy może mieć jej własną wizję. Ja np. cenię ten serial za to, że cały świat zobaczy, czym była Służba Bezpieczeństwa. To nie jest serial historyczny, ale używa pewnych fraz, które mogą przypominać, czym był komunizm w Polsce i czym mógłby być dzisiaj

– wyjaśnił.

W opinii Adamskiego „jednym z najciekawszych seriali ostatniej dekady” jest „Ślepnąc od świateł” w reż. Krzysztofa Skoniecznego.

Oglądając tych gangsterów, granych przez Jana Frycza i Janusza Chabiora, zobaczyłem coś, czego do tej pory polskie seriale unikały. Może Patryk Vega w swojej wczesnej twórczości, w pierwszym „Pitbullu” to pokazywał. A mianowicie, w tym serialu nie ma mitologizacji gangsterów. Oni są ukazani jako ludzie źli, zepsuci do szpiku kości, zdegenerowani. Podobał mi się także „Rojst”. Jest bardzo klimatyczny, świetnie oddaje realia PRL. Nie jestem może do końca zachwycony końcem tego serialu, bo to taki typowy hollywoodzki cliffhanger (zabieg polegający na zawieszeniu akcji w sytuacji pełnej napięcia, bez rozwiązania – PAP)

– powiedział.

Jak dodał, nawet jeżeli „1983” został uznany za serial „średnio udany” to „Rojst” i „Ślepnąc od świateł” pokazały, że młoda generacja polskich filmowców naprawdę ma coś ciekawego do powiedzenia. – Ma swój własny styl opowiadania i to jest najważniejsze – podsumował Adamski.

Krytyczka filmowa Kaja Klimek w rozmowie z PAP zaznaczyła, że rozwój segmentu polskich seriali premium jest znaczący.

To naprawdę świetna wiadomość. Jeśli w jednym roku pojawiają się takie seriale, jak „1983” w  Netfliksie, „Ślepnąc od świateł” w HBO czy „Rojst” w Showmax’ie plus inne produkcje stacji telewizyjnych to jest to istotna zmiana. Nie są to seriale, za które moglibyśmy się w jakimkolwiek sensie wstydzić. Oczywiście nie wszystkie mi się podobały, ale cieszę się, że zaczyna się spełniać moje życzenie sprzed 10 lat, czyli powstają polskie seriale, które coraz bardziej dorównują międzynarodowym produkcjom popkulturowym – kino gatunkowe, odważniejsze pomysły typu science fiction, horror

– zwróciła uwagę.

W jej ocenie propozycją „bardzo ciekawą i rzetelną” jest „1983”.

To dla mnie ważny serial nie tylko w wymiarze tego, o czym mówi, ale też przez to, kto go realizował. Cieszy mnie, że stoją za tym reżyserki. Patrzyłam na nie na premierze i to było dla mnie wzruszające doświadczenie. Podchodzę do tej produkcji trochę tak jak do filmu „Wonder Woman”, oczywiście z zachowaniem odpowiednich proporcji. Wow, pierwszy polski serial Netfliksa, a tam pierwszy film o superbohaterce, tylko i wyłącznie o niej

– powiedziała Klimek.

Według Piotra Czerkawskiego, dziennikarza i krytyka filmowego, publikującego m.in. w serwisie Filmweb, polskie produkcje serialowe typu premium z tego roku „to krok w dobrym kierunku”.

Zgadzam się m.in. ze współscenarzystką „Belfra” Moniką Powalisz, która stwierdziła, że w tych serialach wreszcie widać przyzwoity budżet i sensowną opiekę produkcyjną. Zarówno w „Ślepnąc od świateł”, jak i w „1983” warstwa realizacyjna utrzymana jest na poziomie światowym i oba te seriale wzbudzają autentyczne zainteresowanie za granicą. Niedawno odezwał się do mnie znajomy chorwacki reżyser, który zachwycił się „Ślepnąc”, choć jednocześnie dopytywał, czy Polacy na co dzień przeklinają tak często, jak w tym serialu

– powiedział PAP.

Czerkawski zaznaczył, że wobec „1983” ma „drobne zastrzeżenia, ale one bledną wobec tego, jak wspaniale skonstruowany jest świat przedstawiony”.

Jako widz jestem w stanie bez problemu uwierzyć w świat, w którym partia komunistyczna porozumiała się z kościołem, a Wietnam stał się najważniejszym sojusznikiem Polski. Z odcinka na odcinek rozsmakowujemy się w tej wizji i chcemy poznawać ją w szczegółach. Pewien kłopot stanowi natomiast dla mnie w tym serialu brak lekkości – chwilami dialogi brzmią patetycznie i nienaturalnie. Mimo poważnej tematyki serialowi przydałoby się też więcej humoru, którego źródłem mogła być postać Roberta Więckiewicza budząca skojarzenia z ironicznym detektywem Marlowe’em z książek Chandlera

– stwierdził.

Jak dodał, „1983” jest „propozycją bardziej przekonującą” niż „Ślepnąc od świateł” w reż. Krzysztofa Skoniecznego, które „przeplata sceny doskonałe, wizjonerskie z absolutnym kiczem”.

Formalnie to jest majstersztyk. Wizja mrocznej, apokaliptycznej Warszawy wypada bardzo sugestywnie. Aż szkoda, że treść nie jest aż tak przekonująca, jak forma. Serial opisuje świat gangsterski, jednocześnie go demonizując i darząc dziwnym, trudnym do zrozumienia podziwem. Ambiwalentne odczucia wzbudza we mnie również aktorstwo. Niesamowici są Jan Frycz, Janusz Chabior, Cezary Pazura. Scena, w której grany przez Pazurę showman pod wpływem narkotyków zaczyna recytować „Który skrzywdziłeś” Miłosza to arcydzieło groteski. Podobnych epizodów jest tam bardzo dużo. Tym bardziej blednie przy nich rola Kamila Nożyńskiego. Szanuję odważny pomysł, by obsadzić w głównej roli naturszczyka, ale – zwłaszcza na tle wspomnianych mistrzów – Nożyński wypada sztucznie i nie da się tego usprawiedliwić samą konstrukcją jego bohatera

– stwierdził Czerkawski.

Jego zdaniem wśród polskich seriali premium „brakuje pozycji mniej gatunkowych, a bardziej zwróconych w stronę dramatu psychologicznego”.

Moim ulubionym serialem ostatnich miesięcy jest „Kidding” z Jimmem Carreyem, czyli brawurowa opowieść o kryzysie egzystencjalnym bohatera, zabarwiona czarnym, wytrącającym z równowagi humorem. Bardzo chciałbym niebawem zobaczyć coś podobnego w Polsce

– podsumował.

Ł.A/PAP