Gramy dla Marka – Pokonać Raka Złośliwca!
Świetny olsztyński bębniarz Marek Łupkowski walczy ze złośliwą chorobą. W audycji SzakuneC Muzyczna Scena Warmii i Mazur o koncercie charytatywnym Gramy dla Marka – Pokonać Raka Złośliwca.
Goście Katarzyna Pępiak i Piotr Pancer opowiadają o koncercie, który zapowiada się jako najważniejsze muzyczne wydarzenie tego lata w Olsztynie. 18 sierpnia na Targu Rybnym i 19 sierpnia w amfiteatrze w Olsztynie wystąpią artyści, którzy wspierają Marka Łupkowskiego w walce ze złośliwą chorobą.
Posłuchaj audycji SzakuneC Muzyczna Scena Warmii i Mazur
Aktualizacja:
Kochani! Marka nie ma już z nami. Po ostatnich ciężkich dniach spędzonych w szpitalu, dziś w nocy Marek odszedł do krainy wiecznego rock and rolla. Chcielibyśmy podziękować, wszystkim tak bardzo zaangażowanym w pomoc Markowi. Wiemy, że Marek, mimo cierpienia, dzięki Wam był szczęśliwy!
W czwartek (3 października), od godziny 11:15 do 12:30 urna z prochami Marka wystawiona będzie w Miejskim Domu Przedpogrzebowym przy ul. Poprzecznej w Olsztynie. Pogrzeb odbędzie się w rodzinnym mieście Marka – w Reszlu. Wstawienie urny do kościoła Św.Ap. Piotra i Pawła przy ul.Słowackiego 9 w Reszlu o 14.00, a Msza Św. rozpocznie się o 14.30.
Pozostaniesz na zawsze w naszych sercach!
– Takiej treści post został zamieszczony, na wspierającej Marka grupie na fb Pokonać Raka Złośliwca.
Marek Łupkowski zmarł 1 października po długiej i zawziętej walce z chorobą.
Można pomóc: Pokonać Raka Złośliwca i Fundacja Onkologiczna Nadzieja .
Zdań kilka o historii Marka, tej najświeższej…
Jurek lat – 10, Antek – lat 13, Kasia – lat 37, Marek – lat 43, Diuk (nasz pies) – lat 3… A rok temu zamieszkał z nami nieproszony gość – rak… Jesteśmy bardzo kochająca się rodziną, nie wyobrażamy sobie życia bez któregoś z nas, rzecz jasna, pomijając raka
– mówi Katarzyna Pępiak, żona Marka Łupkowskiego.
Marek Łupkowski, z zawodu listonosz, z zamiłowania perkusista, jeszcze rok temu postawny mężczyzna, dziś zmaga się z wyniszczającym rakiem. Koszt ostatniej szansy, w postaci czterech wlewów specjalistycznego leku to ponad 400 tysięcy złotych, a terapia przeprowadzona musi być w Niemczech.
Mój mąż, kończąc 40 lat, poprosił od lekarza rodzinnego o skierowania na badania. Tak zwany bilans czterdziestolatka. Krótko mówiąc: zbadać serce, wątrobę trzustkę, nerki, poziom cukru…
– wspomina Katarzyna.
Lekarz stwierdził, że Marek wygląda jak „zdrowy koń” i dał skierowanie na badanie poziomu cholesterolu. Wyszedł trochę za wysoki więc musieliśmy wprowadzić nieco zmian do naszej codziennej diety.
Życie toczyło się dalej. Mimo że Marek narzekał na bóle kręgosłupa i klatki piersiowej, lekarz nie zwracał na to uwagi i kazał odpoczywać. Marek, wierząc że nic mu nie jest pracował, wraz z zespołem Tuhaj-bej występował na koncertach, jeździł na wycieczki z dziećmi, grał w piłkę, po prostu żył. Rok temu dolegliwości się nasiliły. Wędrując w długich kolejkach od lekarza do lekarza, na własna rękę wykonał rezonans odcinka klatki piersiowej. Był pewien, że odczuwany ból to efekt zwyrodnienia na skutek lat pracy i gry na perkusji…
Wynik rezonansu był miażdżący. Liczne przerzuty do kości żeber, kręgosłupa, mostka, płuc, wątroby. Po kolejnych badaniach okazało się, że Marek jest posiadaczem ogromnego guza nerki. Przeciwności losu niestety lubią się piętrzyć w taki sytuacjach. Rak okazał się rzadką i bardzo złośliwą odmianą, która niestety nie jest objęta refundowanym leczeniem.
Markowi udało dostać się do programu klinicznego. Nowoczesne leki z USA, przynosiły do tej pory u pacjentów z podobnymi przypadłościami ja ta Marka, niesamowite efekty.
Mieliśmy nadzieję, że wygraliśmy, ale niestety mój mąż, po drugim wlewie dostał obustronnego zapalenia płuc. Tak poważnego, że trafił na OIOM ze śpiączka. Lekarz kazał przygotować się nam na najgorsze…
– mówi Katarzyna.
Myśleliśmy, że najgorsze mamy za sobą. Niestety mocno się myliliśmy – opowiada żona Marka. – Po jakimś czasie Marek zaczął pluć krwią, miał wysoka gorączkę. Nasze przerażenie wróciło. Musieliśmy zawieźć Marka z powrotem do szpitala, 370 km od domu. Tylko tam bowiem okazywali chęci jakiejkolwiek pomocy.
Diagnoza wykazała, że w płucu jest ropień. Kolejny miesiąc Marek spędził w szpitalu. Każdy taki pobyt, każda komplikacja zdrowotna powodowała, że trzeba było odstawić terapię przeciwko rakowi.
Na początku 2019 roku nastała lekka stabilizacja. Marek czuł się lepiej, bóle były mniejsze. Niestety przerzuty do kości powodują straszne bóle. Ponadto organizm jest już mocno osłabiony. Z wagi przed rozpoznaniem choroby, czyli z 110 kg – Marek schudł do 74 kg.
W maju Marek pojechał na kolejny zaplanowany wlew. Niestety tomograf wykazał progresję choroby – guzy przerzutowe się powiększyły, co oznacza, że organizm nie reaguje na leczenie. Niestety skutkowało to zakończeniem terapii.
Lek, który może pomóc Markowi jest stosowany w leczeniu innych nowotworów. W wielu przypadkach jest refundowany. Niestety, ale nie w przypadku Marka. Koszt ostatniej szansy, w postaci czterech wlewów to ponad 400 tysięcy złotych, a terapia przeprowadzona musi być w Niemczech.
Z tą pomocą przyszli znajomi i przyjaciele z muzycznego (choć nie tylko) świata. Postanowili zorganizować koncert charytatywny, podczas którego przeprowadzone zostaną licytacje. Odzew wykonawców był natychmiastowy, a zebrana grupa okazała się tak liczna, że koncert został podzielony na dwa dni.