Jest teaser filmu o Kalinie Jędrusik. W głównej roli Maria Dębska
„Bo we mnie jest seks” to ważny fragment z życia Kaliny Jędrusik, o której śmiało można powiedzieć, że jest największą ikoną polskiej popkultury.
Ona się niczego nie wstydziła, po prostu miała to we krwi” – mówi o Kalinie Jędrusik, bohaterce filmu „Bo we mnie jest seks”, reżyserka Katarzyna Klimkiewicz. W roli legendarnej polskiej seksbomby wystąpiła Maria Dębska. Długo oczekiwany film wejdzie do kin 12 listopada. Przedpremierowo zostanie zaprezentowany na festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu i w ramach Konkursu Głównego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Prezentujemy plakat i pierwszy teaser „Bo we mnie jest seks”.
Warszawa, lata 60. Przed ekranami czarno-białych odbiorników zasiadają miliony Polaków. I nagle ktoś przykuwa ich wzrok. To Kalina Jędrusik (Maria Dębska) – zjawiskowa aktorka i piosenkarka, która wnosi koloryt do bezbarwnej rzeczywistości. Kusi wdziękiem i seksapilem. Elektryzuje panów i oburza panie. Oto pierwsza seksbomba PRL i polska Marylin Monroe. Kalina nie chce się wpisywać w ówczesny model kobiety. Żyje na własnych zasadach, co nie zawsze podoba się pruderyjnemu społeczeństwu i niektórym wpływowym osobom u władzy. Liczne skandale, życie w miłosnym trójkącie z mężem Stanisławem Dygatem (Leszek Lichota) i Luckiem (Krzysztof Zalewski), kontrowersyjne wypowiedzi i epatujące seksapilem stroje sprawiają, że Kalina zyskuje także miano naczelnej skandalistki PRL. A przecież największy skandal z jej udziałem dopiero się zacznie…
„Bo we mnie jest seks” to ważny fragment z życia Kaliny Jędrusik, o której śmiało można powiedzieć, że jest największą ikoną polskiej popkultury. To historia blasków, cieni, wzlotów i upadków jej zawrotnej kariery. Wydarzeniom z życia Jędrusik towarzyszy atmosfera szalonej zabawy środowiska ówczesnej śmietanki towarzyskiej.
Na ekranie zobaczymy także inne barwne postaci polskiej kultury: Kazimierza Kutza (Borys Szyc), Tadeusza Konwickiego (Paweł Tomaszewski) czy twórców Kabaretu Starszych Panów – Jeremiego Przyborę (Rafał Rutkowski) i Jerzego Wasowskiego (Dariusz Basiński).
– Bardzo nam zależało, żeby narysować ten świat prawdziwie. Żeby widz siedzący w fotelu kinowym chciał się tam znaleźć i napić wódki – mówi Maria Dębska. – To jest wspaniałe, że lata sześćdziesiąte nie są szare, nie są deszczowe i zasnute mgłą, tylko kolorowe, neonowe, pełne wdzięku – dodaje.
Bohaterka „Bo we mnie jest seks” była w tej rzeczywistości uosobieniem seksapilu, niezależności, buntu i radości życia – To była kobieta nonszalancka, która nie martwiła się tym, jakie robiła na ludziach wrażenie. Nie bała się komuś narazić, robić rzeczy kontrowersyjnych, tego, że komuś nie spodoba się coś, co ona robi – mówi Katarzyna Klimkiewicz.
Jeszcze w sierpniu odbędą się pierwsze pokazy przedpremierowe filmu. Będą go mogli zobaczyć widzowie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty we Wrocławiu (12-22 sierpnia). We wrześniu „Bo we mnie jest seks” będzie walczyć o Złote Lwy w Konkursie Głównym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni (20-25 września). W kinach film pojawi się 12 listopada.
Autor: Ł. Adamski/mat. prasowe
redakcja: A. Niebojewska