Na wakacje… Norwegia
To już ostatni przystanek w naszej filmowo-wakacyjno-skandynawskiej wędrówce. Robimy postój w Norwegii, konkretnie w Oslo, zatrzymamy się na dłużej w tej skandynawskiej metropolii, najlepiej u rodziny bo hotele są niemiłosiernie drogie.
Nie będę wspominał o kosztach utrzymania bo są pierońskie, o drożyźnie w sklepach, dramatycznie wysokich podatkach osobistych, umiłowaniu przyrody (ale na wieloryby polują, bo tak każe im tradycja, tym się usprawiedliwiają), nie będę o tym pisał, bo taka jest po prostu Skandynawia. Oni wszędzie dosyć podobnie żyją, oczywiście że są małe różnice ale wszyscy zazwyczaj mają dosyć chłodno przez cały rok, latem słońce na chwilę się pokaże i robi się nagle gorąco i są tym zdziwieni, bo przecież od słońca to oni mają: Grecję i Hiszpanię. Sporo jeżdżą na nartach i sankach, kochają śnieg, potem ten śnieg opisują, filmują. Norwegowie są raczej poważni, trochę melancholijni, trochę zamknięci w sobie, ale uśmiechają się do mijanych ludzi na ulicy lub współpasażerów w tramwaju. Lubią jeździć na rowerach, co uważam za wspaniałą cechę. Norwegia to proszę Państwa najróżniejsze jagody, maliny morożki, truskawki i jagnięcina pod każdą postacią, oczywiście także mięso z rena i dziwaczne śledzie o wyjątkowym zapachu i doprawdy smaczne, wiem co mówię bo jestem miłośnikiem śledzi.
Wyjątkowo mi bliska olsztyńsko-norweska młoda dama mieszkająca na stałe w Oslo, początkowo na ich jedzenie kręciła nosem i prawie wszystko do jedzenia kupowała sobie w Olsztynie, ostatnio trochę się zmieniło, przywykła i rozsmakowała się w skandynawskim jedzeniu i stylu życia. Jeszcze jedna uwaga dotycząca norweskich sklepów, zaopatrzenie jest zdecydowanie gorsze od naszego olsztyńskiego, słowo daję. Czas na wyprawę do kina, norweskie kino jest interesujące, z prawdziwą przyjemnością śledzę ich lokalne produkcje, zarówno dotyczące spraw współczesnych jak i historycznych. O historii II wojny światowej Norwegowie nakręcili parę filmów, ale jeden szczególnie polecam to „Wybór Króla”. To dramat wojenny opowiadający o tym jak norweska rodzina królewska zachowała się w czasie niemieckiej inwazji na Norwegię, w filmie chodzi o odmowę kolaboracji, odwagę i odpowiedzialność za losy narodu, dobre kino. Norwegowie radzą sobie z kinem współczesnym, zobaczcie Państwo: „Witajcie w Norwegii”, „Obywatel roku”, „Elling”, „Historie kuchenne”. Mają rękę do świetnych seriali telewizyjnych przypomnę Państwu tylko dwa tytuły: „Układ” – znakomita kryminalna historia i „Okupowani” – o tym jak to dzisiejsza Rosja napadła na Norwegię i ją okupuje, sprawna i świetna realizacja. Kolejny temat to lepsze lub gorsze ekranizacje powieści Jo Nesbo, nie zaliczam się do miłośników jego pisarstwa.
Nie mogę zapomnieć o norweskiej muzyce rockowej. To jasne, że Norwegowie gustują w ciężkich brzmieniach zapożyczonych od samych Wikingów ale grają też nieco lżej: „A-ha”, Morten Harkett – wokalista A-ha, Lene Marlin, „Royksopp” – fajna muza elektroniczna. Warto wybrać się do Norwegii by zmarznąć, najeść się jagód, a widoki są tam wyjątkowe, jest tam po prostu przepięknie.
Pozdrawiam wszystkich w Oslo, zwłaszcza ekipę olsztyńsko-francuską.
Kinoman