W lasach trwa zbieranie żołędzi. Leśnicy liczą na duże zbiory
W lasach Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie trwają żołędziowe żniwa. Co się dzieje z zebranymi żołędziami?
– Żołędziowe żniwa prowadzone są w określonych miejscach – tłumaczy rzecznik dyrekcji Adam Pietrzak.
Są to tzw. drzewostany nasienne. Wyróżniają się one bardzo dobrą jakością i zdrowotnością, co gwarantuje, że sadzonki wyhodowane z tych żołędzi będą silne i zdrowe. Próbki tych żołędzi są wysyłane do specjalnych placówek stacji oceny nasion i w tych stacjach ocenie podlega zdrowotność nasion i ich zdolność do kiełkowania.
– Zebrane żołędzie są dokładnie sortowane – wyjaśnia nadleśniczy Nadleśnictwa Wichrowo Waldemar Ostrowski.
Polega to na tym, że zanurza się je w wodzie. Te, które są lekkie, puste, zostały porażone przez szkodniki wypływają na wierzch, gdzie poddaje się je obróbce termicznej w temperaturze 41 stopni Celsjusza. Proces ten trwa 2,5 godziny, a następnie żołędzie są pakowane do beczek. W beczkach w chłodni, w temperaturze -1 stopnia, są przechowywane do wiosny. Potem są wysiewane i jesienią przyszłego roku z tegorocznych żołędzi są produkowane sadzonki, które będzie można sadzić w naszych lasach.
– Planowaliśmy zebrać 90 ton żołędzi, ale wszystko wskazuje na to, że zbierzemy 70 ton, bo ten rok nie obfituje w żołędzie – mówi rzecznik dyrekcji.
Te 70 ton żołędzi, które uda nam się zebrać, posłuży do wyhodowania z nich 9 mln sztuk sadzonek dębowych, które za 2-3 lata posadzimy w lasach.
W Nadleśnictwie Wichrowo zbieranych jest co roku od 10 do 12 ton żołędzi, a sadzonki trafiają nie tylko do warmińsko-mazurskich lasów – mówi nadleśniczy Ostrowski.
Nasza szkółka produkuje rocznie ok. 2 mln sadzonek, z czego połowa to produkcja dębu. Zdarzały się przypadki sprzedaży sadzonek do innych nadleśnictw w Polsce, a nawet zdarzało się, że za granicę. Mamy klientów z Czech, którzy odbierają od nas nadmiary, które nam zostają.
Średnio z kilograma żołędzi można wyhodować 125 sztuk sadzonek.
Autor: P. Karpiszen
Redakcja: M. Rutynowski