Strona główna Radio Elbląg
Posłuchaj
Pogoda
Elbląg
DZIŚ: 0 °C pogoda dziś
JUTRO: 1 °C pogoda jutro
POSŁUCHAJ

W pierwszej połowie maja warto spojrzeć w górę

Fot. Obserwatorium Astronomiczne w Truszczynach

W pierwszej połowie maja na niebie dominować będzie Księżyc, Wenus oraz Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS). Warto spojrzeć w górę!

Wenus i Mars na wieczornym niebie

Na majówkowym wieczornym niebie królować będzie Wenus, która 1 maja znajdzie się pomiędzy gwiazdami konstelacji Byka – Tianguan i Elnath. Nazwa tej pierwszej nawiązuje do chińskiej tradycji i oznacza „Bramy Niebios”. Elnath jest drugą co do jasności gwiazdą w Byku i oznacza „bodący”, odnosząc się bezpośrednio do jednego z rogów symbolizującego ten gwiazdozbiór. Gwiazda znajduje się w pasie, przez który od czasu do czasu przemierza Księżyc. Z południowej półkuli naszej planety można co kilka lat obserwować serię jej zakryć przez naszego kosmicznego sąsiada. Najbliższa z nich rozpocznie się już 7 września tego roku.

W drugiej połowie maja Wenus opuści Byka, by znaleźć się w gwiazdozbiorze Bliźniąt. Planeta zbliża się ciągle do Ziemi. Aby dostrzec jej skrytą chmurami tarczę, która przypomina sierp Księżyca tuż po pierwszej kwadrze (trochę więcej, niż połowa), wystarczy niewielki teleskop. W ciągu kolejnych kilku tygodni faza Wenus zmaleje, ale jej widoczna średnica na niebie zwiększy się do tego stopnia, że będzie można to zobaczyć już nawet większą lornetą. Na wieczornym majówkowym niebie planeta ta, po Księżycu, jest najjaśniejszym obiektem, nie do pomylenia z żądnym innym.

Oddalający się od Ziemi Mars słabnie swoim blaskiem, ale wieczorem bez problemu odnajdziemy go w konstelacji Bliźniąt. 11 maja na swojej drodze na niebie minie najjaśniejszą gwiazdę tego gwiazdozbioru – Polluksa i wraz z Kastorem, drugą co do jasności gwiazdą w Bliźniętach, ustawią się niemal w jednej linii.

Saturn i Jowisz na porannym niebie

Nad ranem, w gwiazdozbiorze Wodnika możemy spróbować odnaleźć Saturna, a w drugiej części miesiąc tuż przed wschodem Słońca pojawi się Jowisz. W kolejnych miesiącach warunki do obserwacji obu planet będą się stopniowo poprawiać. Pod koniec roku obie będą widoczne już przez całą noc.

Księżyc i jego półcieniowe zaćmienie

To nasz najbliższy kosmiczny sąsiad będzie dominował na majówkowym niebie. Nad naszymi głowami świecić będzie niemal całą noc, pojawiając się zaraz po zachodzie Słońca i dominując swoim blaskiem do pojawienia się naszej dziennej gwiazdy na niebie porannym. Jego blask nie ułatwi nam obserwacji słabszych obiektów na niebie, ale na pewno będzie umilał wieczorne i nocne spotkania na świeżym powietrzu. Połowa Księżyca zaświeciła swoim blaskiem już 27 kwietnia (pierwsza kwadra). Pełnia Księżyca nastąpi 5 maja a ostatnia kwadra 12 maja. Dzień później nad ranem Księżyc będzie widoczny w pobliżu Saturna, ale jego najbliższej koniunkcji z planetą nie zobaczymy na naszym niebie. Kolejnego dnia nasz kosmiczny sąsiad widoczny będzie już kilka stopni „za” planetą z pierścieniami.

W pełni co jakiś czas dochodzi do zaćmień Księżyca. Tym razem nie będzie to spektakularne zjawisko, bo Srebrny Glob zanurzy się tylko w półcieniu Ziemi i to tuż przy jego wschodzie, w piątkowy wieczór (5 maja). Wytrawni obserwatorzy zaraz po wschodzie Księżyca, który nastąpi o 19:56 w Rzeszowie a 20:41 w Szczecinie, zobaczą jedynie nierówno rozłożony blask na jego tarczy, przysłonięty półcieniem rzucanym przez Ziemię. Nietrudno będzie można pomylić to z ciemniejszymi obszarami na Srebrnym Globie, nazywanymi morzami. Najlepsze warunki do obserwacji tego zjawiska, które zakończy się ok 21:31, będą mieli mieszkańcy północno-wschodniej i północno-zachodniej Polski. Warto spróbować sfotografować wschodzącą tarczę Srebrnego Globu. Wówczas na dokładniejszych zdjęciach będziemy mogli zobaczyć nieco ciemniejszą część księżycowej tarczy przykrytej ziemskim półcieniem.

Maksymalna faza półcieniowego zaćmienia Księżyca widoczna z terenów centralnej Polski. Fot. Timeanddate.com

Meteory z komety Halleya

Jasny blask majówkowego Księżyca utrudni oglądanie meteorów z roju Eta Akwarydów. Jego nazwa pochodzi od nazwy gwiazdy „eta” w konstelacji Wodnika, w pobliżu którego znajduje się jego radiant, czyli miejsce, z którego zdają się wylatywać „spadające gwiazdy”. To jeden z rojów meteorów, który związany jest z kometą Halleya. Przemierzające Układ Słoneczny jądra kometarne, zbliżając się do naszej dziennej gwiazdy, uwalniają drobne cząstki materii uwięzione w tworzącym je lodzie. Cząstki te poruszają się po orbitach zbliżonych do tych kometarnych. Gdy taka orbita przecina ziemską, wpadają one od naszej atmosfery i pobudzają podczas szybkiego przelotu jej górne warstwy do świecenia. Na niebie obserwujemy wówczas zjawisko meteoru.
Gdyby na majówkowym niebie nie było jasnego Księżyca w pobliżu pełni, to 6 maja, w sobotnią noc, kiedy przypada maksimum tego roju, moglibyśmy obserwować nawet kilkadziesiąt „spadających gwiazd” w ciągu godziny. Tegoroczna pełnia i rozjaśnione nią niebo może ograniczyć nasze możliwości obserwacji do tych najjaśniejszych „przelotów”. Nad ranem, gdy radiant w gwiazdozbiorze Wodnika wzniesie się ponad horyzont, będziemy mogli dostrzec zapewne tylko kilka najjaśniejszych zjawisk w ciągu godziny. Obserwacje tego roju można prowadzić od 19 kwietnia do 28 maja. Jest więc jeszcze kilka dni, by po zachodzie Księżyca ok. godziny 2 w nocy, dostrzec również te słabsze meteory. Mamy na to szansę do 1-2 maja.

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna

Pod koniec kwietnia i w pierwszych dwóch dekadach maja będziemy mieli doskonałe warunki do obserwowania przelotów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) na polskim niebie. Na przełomie kwietnia i maja w drugiej części nocy zobaczymy już po dwa przeloty ISS, pierwszy ok. 2:10 a drugi o 3:40. Ten drugi nastąpi tuż przed wschodem Słońca. W kolejnych dniach maja warunki obserwacji będą się poprawiały, a 5 maja nad ranem, ok 3:40 zobaczymy przelot trwający ponad 6 minut, a ISS przemknie w pobliżu zenitu.

Międzynarodową Stację Kosmiczną dostrzeżemy bez problemu jako bardzo jasny gwiazdowy obiekt przemierzający niebo od zachodniego horyzontu do wschodniego lub północno–wschodniego horyzontu. Podczas tych najdłuższych i najbliższych Polsce przelotów, ISS widoczna będzie jako najjaśniejszy obiekt (po Księżycu), swoim blaskiem niemal dorównując Wenus. Obiekt okrąża naszą planetę w ciągu ok. 90 minut. Dlatego zdarzają się noce, że możemy co 1,5 godziny obserwować nawet 4 jej przeloty. Polecam oglądanie na niebie tej największej konstrukcji w Kosmosie zbudowanej przez człowieka. Poza niewątpliwymi estetycznymi doznaniami, przeloty te mogą nam pomóc w poznawaniu układów gwiazd, co w przyszłości może ułatwić orientację na niebie. Polecam bezpłatne aplikacje i oprogramowanie, np. program Stellarium które powszechnie dostępne jest w Internecie. To tam można znaleźć aktualne informacje m.in. o przelotach ISS. Dzięki tym aplikacjom nasze podglądanie kosmosu stanie się jeszcze bardziej fascynujące.

Obecnie na ISS znajduje się siedmiu astronautów, w tym pierwszy w historii ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Powrót obecnej ekspedycji zaplanowano na wrzesień. Trzech z nich, w tym Amerykanin Francisco Rubio powróci na Ziemię po ponad rocznym pobycie w kosmosie.

Na oficjalnym kanale NASA na YouTube dostępna jest transmisja na żywo z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Początek białych nocy w północnej Polsce

Z każdym majowym dniem „ubywa” nam nocy, a przybywa dnia. W ciągu całego miesiąca dzień wydłuży się o prawie 2 godziny. Słońce na niebie przebywa coraz dłuższą drogę. Dlatego dni stają się dłuższe a noce krótsze. Słońce w nocy chowa się też coraz płycej pod horyzontem. Zgodnie z przyjętą definicją, z astronomiczną nocą mamy do czynienia wtedy, gdy Słońce znajduje się co najmniej 18 stopni pod horyzontem.

W Polsce w maju rozpoczyna się okres tzw. „białych nocy”. Słońce wtedy nie zachodzi na tyle głęboko, by całe niebo stało się ciemne. Nad północnym horyzontem z dnia na dzień będziemy obserwować coraz jaśniejszą poświatę. To ona będzie nam utrudniać, a w drugiej połowie czerwca niemal całkowicie uniemożliwiać obserwacje np. Drogi Mlecznej.

Z tego powodu, że Polska położona jest między 49 a 54 północnym równoleżnikiem, „białe noce” w północnej części naszego kraju, gdzie Słońce chowa się płycej, rozpoczynają się wcześniej, a na południu później. Już 9 maja na Przylądku Rozewie Słońce nie schowa się głębiej, niż 18 stopni, a zmierzch przejdzie od razu w świt. Sytuacja taka potrwa tam aż do pierwszych dni sierpnia.

W Warszawie nie będziemy mieli astronomicznych nocy od drugiej połowy maja do połowy lipca. Najkrócej okres białych nocy potrwa na południowych krańcach Polski – niespełna miesiąc, od 8 czerwca do 4 lipca. I choć Słońce tam będzie schowane za horyzontem też dość płytko, to zmierzch i świt potrwają tam i tak najdłużej, a niebo będzie najciemniejsze. Gdybyśmy przemieścili się na północ od naszego kraju, to zmierzch trwałby jeszcze krócej, a niebo byłoby jeszcze jaśniejsze. Przekraczając koło podbiegunowe, nie doświadczylibyśmy w drugiej połowie czerwca zachodów Słońca. A np. w norweskim Tromso, Słońce nie zaszłoby za horyzont wcale (dzień polarny), świecąc nad nim nieprzerwanie od 19 maja do 27 lipca.

Zorze polarne nad Polską

Oprócz naszej ziemskiej prognozy pogody, polecam podglądanie także tej kosmicznej. To dzięki niej możemy m.in. przewidzieć pojawienie się zórz polarnych. Ten rok obfituje w naszym kraju w te rzadko obserwowane w ostatnich latach zjawisko. Od początku 2023 roku obserwowałem je już kilka razy. A ta ostatnia, z 23 kwietnia, była doskonale widoczna z całego kraju a nawet z terenów położonych za naszą południową granicą. Była to chyba jedna z najbardziej spektakularnych zórz polarnych widocznych w ostatnich kilkudziesięciu latach w Polsce, pomimo tego, że w wielu miejscach jej obserwacje utrudniał przechodzący front atmosferyczny. Światło zorzy było widoczne nie tylko nad północnym horyzontem, ale także w zenicie a nawet na tle gwiazdozbiorów nieba południowego.

Zorza pojawia się wtedy, gdy wysokoenergetyczne cząstki wiatru słonecznego wpadają do ziemskiej magnetosfery i kierowane są w kierunku magnetycznych biegunów. Gdy tych cząstek jest dużo, co obecnie wynika z rosnącej aktywności słonecznej, to wówczas pole magnetyczne nie do końca radzi sobie z nimi. Część z nich przedziera się przez pole magnetyczne i wpada do górnych warstw ziemskiej atmosfery, pobudzając do świecenia atomy tlenu, azotu i innych gazów. Kolor zorzy zależy od wysokości, na jakiej występuje, rodzaju atomów, na które po drodze napotykają elektrony i protony wyrzucone w kierunku naszej planety m.in. w wyniku słonecznych rozbłysków, a także ich energii.

Słońce zbliża się do maksimum swojej aktywności. Potężnych słonecznych erupcji w ciągu najbliższych kilkudziesięciu miesięcy możemy spodziewać się jeszcze więcej. Dlatego warto co jakiś czas spojrzeć w górę, bo zorze polarne zapewne pojawią się jeszcze nie raz na polskim niebie. Polecam dwie strony z bieżącą kosmiczną prognozą pogody, na których można sprawdzić, czy jest szansa na zorzę polarną w Polsce: spaceweatherlive.com i spaceweather.com

Autor: R. Szaj
Redakcja: A. Chmielewska