Zarobią przynajmniej na ZUS
Dzięki zmianie przepisów rybacy znad Zalewu Wiślanego mogą tej zimy po raz pierwszy od lat poławiać pod lodem. W tym roku nie ograniczają ich limity połowów leszczy i sandaczy, a kwota połowowa śledzi dla tego zbiornika zwiększyła się do blisko 3,4 tys. ton.
Prowadzenie komercyjnych połowów ryb spod lodu umożliwiła wprowadzona w ub. roku ustawa o rybołówstwie morskim. Poprzednia zezwalała armatorom jedynie na łowienie przy użyciu swoich łodzi, co w praktyce wymuszało wstrzymanie połowów sieciami po zamarznięciu Zalewu Wiślanego.
Zdaniem Doroty Mitros z Okręgowego Inspektoratu Rybołówstwa Morskiego w Gdyni, taka zmiana przepisów była jednym z postulatów środowisk rybackich. Dlatego – jak mówiła – można spodziewać się, że będą armatorzy zainteresowani podlodowymi połowami.
Jak powiedział Piotr Kasza z Lokalnej Grupy Rybackiej „Zalew Wiślany”, rybacy czekają jeszcze na bardziej stabilne warunki, bo pokrywa lodowa nie jest wystarczająco gruba. W jego ocenie, na takie połowy zdecyduje się co piąta z ponad 80 zarejestrowanych załóg rybackich. „Zima była okresem przymusowego przestoju. Teraz mamy możliwość zarobienia choćby na koszty utrzymania, bo ZUS trzeba płacić co miesiąc” – mówił.
Dla osób utrzymujących się z rybołówstwa na tym zbiorniku, pierwszym zarobkiem po zimowym przestoju były dotychczas połowy śledzi, które wczesną wiosną wpływają z Morza Bałtyckiego, żeby złożyć ikrę. Masowe połowy tego gatunku ryb są nazywane „śledziowymi żniwami”, bo rybacy w ciągu kilku tygodni uzyskują ponad połowę swoich rocznych dochodów. W szczycie sezonu potrafią złowić i przewieźć jedną łodzią na brzeg nawet 20 ton śledzi w ciągu doby.
Jak poinformował Inspektorat Rybołówstwa Morskiego, tegoroczna kwota połowowa, czyli limit dopuszczalnych połowów śledzi wyznaczony dla Zalewu Wiślanego wyniesie 3 396 ton. Jest to o ponad 250 ton więcej niż w ubiegłym roku.
Limity dla tego gatunku ryb dla Zalewu rosną systematycznie od kilku lat i niemal zawsze są w pełni wykorzystane przez rybaków. Na coraz lepsze wyniki połowów wpływa nowoczesny sprzęt, który rybacy kupili za unijne dotacje. Jeszcze kilka lat temu śledzie musieli transportować ręcznie z łodzi na brzeg, teraz robią to specjalistyczne pompy, co znacznie skróciło czas rozładunku.
W tym roku rybaków z Zalewu nie obowiązują natomiast kwoty połowowe na sandacze i leszcze. Jedynymi ograniczeniami będą więc dopuszczalne rozmiary łowionych ryb oraz okres ochronny dla tych gatunków, trwający od 20 kwietnia do 10 czerwca. (pap/os)