Strona główna Radio Elbląg
Posłuchaj
Pogoda
Elbląg
DZIŚ: 10 °C pogoda dziś
JUTRO: 7 °C pogoda jutro
POSŁUCHAJ

Bo we mnie jest sex

Fot. B. Mrozowski

Fajny tytuł, zasługujący na uwagę. Przyciągający wzrok i ucho, bo to nowiutki film o legendzie polskiego kina i estrady, oczywiście także telewizji, o Kalinie Jędrusik. Bardzo liczyłem na ten film i zdecydowanie się przeliczyłem.

Otóż, bardzo lubię opowieści o Polsce, zwłaszcza o latach 60., ubiegłego wieku. Pisałem już kiedyś, że chętnie oglądam filmy o czasach PRL-u. Wiem, że coraz trudniej je zrealizować, ale można próbować, chociaż trochę się postarać. Wszak PRL nie był jednoznaczny z Gomułką czy Gierkiem, czy społecznymi buntami i niepokojami. PRL to także: życie z jego zaletami i wadami. Znakomita literatura, świetne kino, niezła muzyka, legendarni wykonawcy, Polskie Radio z już wielka tradycją i raczkująca TVP.

Czyli jest o czym mówić, pisać i kręcić, tylko trzeba coś wiedzieć i umieć opowiadać. W tym przypadku kompletnie nie wyszło, a mogło być tak pięknie – Kalina to po prostu Kalina, jej życie to gotowy scenariusz filmowy, serialowy, to niekończąca się opowieść o wyjątkowej postaci. Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego wyszło tak jak wyszło, czyli otrzymaliśmy pastelowy obrazek, bez klimatu lat minionych, bez odrobiny ironii, bez mrugnięcia okiem. A przecież, przepiękna i niezwykle utalentowana Maria Dębska, grająca Kalinę Jędrusik, dała z siebie wszystko. Producenci mieli do dyspozycji także legendę dwóch wybitnych pisarzy: Dygata i Konwickiego i ich codziennych pogaduszek, zmarnowany wątek, przez moment pojawiają się Starsi Panowie Dwaj i co? I nic, kompletnie nic.

Mamy początki programu telewizyjnego, gdzie dykteryjki z tamtych czasów, związane z życiem kulturalnym, obyczajowym, towarzyskim, wszak bawiono się nie tylko w SPATIF-ie. Puste warszawskie ulice – dwie na krzyż, dwie Syrenki, jeden Wartburg, trzy Jelcze, sporo wulgaryzmów i na całe szczęście piosenki Kaliny Jędrusik, zaśpiewane przez Dębską. Czekałem na niezłe kino gatunkowe a wyprodukowano nudnawą opowieść, bez tła, odrobiny historii – bo jeden plakat z podobizną Gomułki to zbyt mało. A gdzie życie, gdzie ludzie z ich kłopotami i szarym życiem. Co mi się podobało? Wiadomo, pani Maria i to jak niby Wojtek Gąssowski czyli filmowy Lucek (Krzysztof Zalewski), zaśpiewał przebój z telewizyjnej „Wojny domowej” – „Tak mi źle”.

I faktycznie Gąssowski wyśpiewał ten serialowy przebój, więc jednak ktoś miał odrobinę poczucia humoru. Szkoda, że nie wyszło.

Kinoman