Strona główna Radio Elbląg
Posłuchaj
Pogoda
Elbląg
DZIŚ: 6 °C pogoda dziś
JUTRO: 4 °C pogoda jutro
POSŁUCHAJ

Ćwierćfinalista MŚ rozważa zakończenie kariery pingpongowej

Paweł Fertikowski (Dekorglass). Fot. M. Świniarski

Ćwierćfinalista mistrzostw świata w grze mieszanej z 2015 roku Paweł Fertikowski rozważa zakończenie kariery pingpongowej. Obecnie jest w trakcie rehabilitacji po operacji lewego biodra. Być może były reprezentacyjny tenisista stołowy zostanie trenerem.

Wychowanek Sparty Złotów jest wielokrotnym medalistą indywidualnych i drużynowych mistrzostw Polski. Na arenie międzynarodowej największymi sukcesami Fertikowskiego były ćwierćfinał MŚ 2015 w chińskim Suzhou w mikście z Katarzyną Grzybowską-Franc (byli wtedy mistrzami kraju) oraz dwa lata wcześniej zwycięstwo w World Tourze w czeskim Ołomuńcu w deblu z Robertem Florasem. Na przeszkodzie w uzyskaniu jeszcze lepszych wyników stanęły problemy zdrowotne.

„Kłopoty z prawym biodrem pojawiły się już 10 lat temu. Pierwszą operację miałem w 2011 roku, a kolejną w 2016. Z kolei w listopadzie poprzedniego roku, w meczu z Piotrkiem Chodorskim z Fibrain AZS Politechniki Rzeszów, doznałem urazu lewego biodra. Wcześniej nigdy mi nie dokuczało. Potrzebny był zabieg, który przeprowadzony został w styczniu” – powiedział 29-letni Fertikowski.

Pingpongista Dekorglassu Działdowo podkreślił, że w marcu odłożył kule i z każdym dniem jest coraz lepiej z lewą nogą.

„Pracuję nad siłą, wytrzymałością i tzw. zakresami ruchu. Jeżdżę regularnie dwa-trzy razy w tygodniu na rehabilitację do Żyrardowa, oczywiście zachowując wszystkie zasady ostrożności w czasie pandemii koronawirusa. W dni, kiedy jestem w domu, sam wykonuję wszystkie niezbędne ćwiczenia” – podkreślił były zawodnik ZKS Drzonków, Dartomu Bogorii Grodzisk Mazowiecki i Spójni Warszawa. W Dekorglassie gra od 2017 roku.

Fertikowski zdobywał medale różnych imprez we wszystkich konkurencjach, przede wszystkim w barwach Dartomu Bogorii, ale najbliżej zapisania się w historii był w mikście z Grzybowską-Franc. W 2003 roku w Paryżu dotarli do 1/8 finału MŚ, a dwa lata później osiągnęli ćwierćfinał w Suzhou. W obu turniejach wygrywali z takimi parami, jak Rumuni Elizabeta Samara/Andrei Filimon, Niemcy Petrissa Solja/Patricka Franziska, Czesi Tomas Konecny/Hana Matelova czy Słowacy Lubomir Pistej/Barbora Balazova.

„Pięć lat temu w Chinach mogliśmy odpaść w pierwszej rundzie, bowiem przegrywaliśmy 0:2 z Włochami Leonardo Muttim i Giorgią Piccolin, a z kolei w grze o medal z Wong Chun Tingiem i Doo Hoi Kem z Hongkongu powinniśmy prowadzić 2:0, bowiem w pierwszym secie było 10:9 dla nas, a w drugim 10:7” – przyznał.

Wong Chun Ting, swego czasu notowany w pierwszej dziesiątce światowego rankingu, był wtedy zawodnikiem Morlin Ostróda, a od kilku lat gra razem z Fertikowskim w Dekorglassie. W barwach klubu z Działdowa Fertikowski zdobył Puchar ETTU oraz brązowy medal DMP.

Na razie nie wiadomo, czy były kadrowicz wróci do tenisa stołowego jako zawodnik jednego z najlepszych klubów superligi, czy poszuka nowej drużyny w pierwszej lidze, a może zajmie się pracą trenerską. Ukończył kurs instruktora oraz kurs trenera drugiej klasy, a obecnie studiuje wychowanie fizyczne w warszawskiej Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie.

„Nie podjąłem jeszcze decyzji, co do przyszłości. Mam różne pomysły. Od jakiegoś czasu w głowie pojawiają się myśli, a może warto zakończyć karierę zawodniczą i zostać trenerem. Staram się uczyć i rozwijać w tym kierunku, a zdobyte doświadczenie i umiejętności mam nadzieję, że mogłyby sprawić, abym był w stanie pomóc zawodnikom i zawodniczkom. Ale czy tak się stanie, zależy od wielu rzeczy. Jestem otwarty i gotowy na nieznane. Zobaczymy, co się wydarzy w najbliższej przyszłości. Najważniejsze jest zdrowie” – podkreślił.

Fertikowski miał już styczność z pracą szkoleniową z grupami młodzieżowymi w Dartomie Bogorii i Dekorglassie. Z tym klubem awansował do finału Pucharu ETTU i ćwierćfinału Ligi Mistrzów, a w Grodzisku Mazowieckim pozostał nawet po opuszczeniu tego klubu.

„Jeśli będzie konkretna oferta, wolałbym poświęcić się pracy trenerskiej. Wstępne rozmowy już były, chciałbym aby pojawiły się konkrety. Zbyt dużo już zawirowań zdrowotnych, aby znowu zaczynać od zera w roli zawodnika. A ja nie potrafię trenować i być pingpongistą na 50 procent. Ambicja, wola walki i profesjonalizm na to mi nie pozwalają. Tenis stołowy jest moją wielką pasję i chcę przy nim zostać. Cieszę się kiedy widzę, że jestem w stanie komuś pomóc i wnieść jakość do każdego treningu. Trzeba wykorzystać jak najlepiej każdą minutę spędzoną na sali. Miałem olbrzymią radość z prowadzenia zajęć także z amatorami. To dało mi dużo nowych przemyśleń, widząc pasję i wdzięczność tych ludzi” – zaznaczył.

 

Redakcja: K. Ośko za PAP