„Nie mógł nas zebrać na oldboyach to zaprosił na własny pogrzeb”. Mijają 4 lata od śmierci Andrzeja Biedrzyckiego
Gdyby żył, w tym roku kończyłby 55 lat. Legenda olsztyńskiego Stomilu, szanowany w piłkarskiej Polsce, a przede wszystkim – skromny i pomocny – taki był Andrzej Biedrzycki, który zmarł dokładnie 4 lata temu.
Na pogrzebie żegnali go koledzy z boiska m.in. Jarosław Talik i Andrzej Nakielski.
Nie mógł nas zebrać na oldboyach to zrobił taki numer, że zaprosił nas na własny pogrzeb. Uderzyło to w nas wszystkich. Młody facet (…) Zrobił nam numer stulecia (…) Z Andrzejem zawsze można było się dogadać, to cecha, której jest coraz mniej w dzisiejszych czasach. Bardzo go ceniłem. Stworzył wspaniałą rodzinę, wychował dwóch synów (…)
Andrzej Biedrzycki wychował dwóch synów: Wiktora i Igora – obaj także grają w piłkę. Zmarł po tym, jak zasłabł na stadionie przy Piłsudskiego podczas treningu Stomilu. Na tym samym stadionie z Andrzejem Biedrzyckim rozmawiała kilka lat wcześniej Anna Minkiewicz-Zaremba.
Posłuchaj rozmowy z Andrzejem Biedrzyckim
Autor: M.Świniarski
Redakcja: B.Świerkowska-Chromy