Olsztyński judoka nie przerywa zajęć. Ćwiczy, wnosząc tatę-trenera po schodach
„Biegam po lesie, ćwiczę na siłowni i ekspanderach albo wnoszę na plecach swojego tatę i jednocześnie trenera po 140-stopniowych schodach”- mówi o sposobach dbania o kondycję w czasach pandemii koronawirusa judoka Maciej Sarnacki.
Zawodnik Gwardii Olsztyn przypomniał, że z powodu zagrożenia epidemiologicznego odwołano zawody i pozamykano kluby sportowe, w których były sale ze specjalistycznymi matami, niezbędnymi do treningów judo.
„Sytuacja jest trudna dla wszystkich, szczególnie dla sportowców, którzy mają marzenie jechać na igrzyska” – ocenił Sarnacki (+100 kg), który jako jedyny polski judoka ma na tę chwilę zapewnione prawo startu w Tokio.
Jak zaznaczył, stara sobie jakoś radzić z treningiem zastępczym w warunkach, gdy niemożliwe są sparingi ani trenowanie na macie. Dlatego teraz biega po lesie, korzysta indywidualnie z siłowni albo ćwiczy na ekspanderach.
Zapewnił, że jest przyzwyczajony do samodzielnego trenowania i braku sparingpartnerów. Jak zauważył, po ponad 20 latach uprawiania judo, nie zapomina się techniki przez miesiąc bez treningów na macie.
Sportowiec ćwiczy teraz sam albo razem z ojcem – Wojciechem Sarnackim, trenerem judoków Gwardii Olsztyn. Jedna z form ich wspólnej aktywności polega na bieganiu po długich schodach w pobliżu olsztyńskiej szkoły.
„Te schody mają ponad 140 stopni. Mogę wnosić tatę na plecach na górę i z powrotem. Na dole odpoczywamy. I tak z pięć razy. Nie będę zdradzał dokładnej wagi taty, ale jest to około 110 kg” – stwierdził judoka.
Swoje ostatnie międzynarodowe występy Sarnacki zaliczył w lutym na zawodach Grand Slam w Duesseldorfie, gdzie wygrał dwie walki, co dało mu siódmą pozycję. Potem miał zaplanowane starty m.in. w Jekaterynburgu (13-15 marca) oraz imprezy rangi Grand Prix w Tbilisi (27-29 marca) i Antalyi (2-5 kwietnia). Jednak wszystkie turnieje i zawody w judo zostały zawieszone do końca kwietnia. Okres kwalifikacji olimpijskich został przesunięty do końca czerwca, a pierwotnie był wyznaczony na koniec maja.
„Tak naprawdę nie wiemy, co będzie działo się dalej” – przyznał judoka.
Z powodu pandemii koronawirusa coraz więcej krajów domaga się przełożenia terminu igrzysk w Tokio, planowanych na 24 lipca – 9 sierpnia. MKOl decyzję ma podjąć w ciągu czterech najbliższych tygodni.
Zdaniem Sarnackiego, Japończycy byliby w stanie zorganizować olimpiadę w pierwotnym terminie, z zachowaniem wszelkich środków bezpieczeństwa. Jednak – jak podkreślił – wielu zawodników nie miałoby możliwości odpowiednio się przygotować do tych igrzysk.
„Na obecną chwilę, przynajmniej w Europie nie ma możliwości do treningu. Dlatego myślę, że igrzyska należy jednak przełożyć na jesień” – stwierdził.
W judo o awansie na olimpiadę decydują miejsca w rankingu w poszczególnych kategoriach, ale z jednego kraju może pojechać tylko jedna osoba w wadze. Na dziś „bilety” do Japonii zdobyliby: Agata Perenc (52 kg), Julia Kowalczyk (57 kg, na miejscu premiowanym jest także Anna Borowska), Agata Ozdoba-Błach (63 kg), Beata Pacut (78 kg), a wśród mężczyzn jedynie Maciej Sarnacki.
Sarnacki ma 33 lata, trenuje w olsztyńskiej Gwardii. Pracuje jako policjant w Oddziale Prewencji Policji w Olsztynie. Na co dzień – podobnie jak inni funkcjonariusze – pełni więc służbę patrolową. W razie potrzeby, za zgodą komendanta wojewódzkiego, jest jednak oddelegowany na zawody czy obozy sportowe. Obecnie przygotowuje się do kolejnych startów.
Posłuchaj wypowiedzi Macieja Sarnackiego
Autor: PAP/IAR
Redakcja: K. Ośko/A. Dybcio