Saperzy z 16 PDZ mają ręce pełne roboty
Minęło prawie 70 lat od zakończenia wojny, a saperzy z elbląskiej dywizji wciąż mają mnóstwo pracy. W ubiegłym roku wyjeżdżali ponad 1400 razy po niewypały, niewybuchy i inne groźne pozostałości powojenne.
To częściej niż rok wcześniej, bo ciągle coś budujemy – wyjaśnia major Zbigniew Tuszyński, rzecznik 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej.
Takie odkrycia np. w centrum Elbląga przy modernizacji drogi nr 503 i 504 wielokrotnie wstrzymywały prace. Jak przyznaje rzecznik elbląskiej dywizji, saperzy muszą jak najszybciej podjąć działanie, ale sprawa ta ze względów na bezpieczeństwo jest ściśle uregulowana przepisami. Mają na to do 72 godzin od znalezienie niewybuchu czy niewypału, ale nie mogą pracować po zmroku.
W ubiegłym roku saperzy unieszkodliwili prawie 27 tysięcy sztuk różnego typu znalezisk z okresu II wojny światowej. Większość to amunicja, ale było też ponad 4 tysiące pocisków moździeżowych, prawie 350 bomb lotniczych, ponad 300 granatów i kilkaset min. wojny światowej.
Większość to amunicja, ale było też ponad 4 tysiące pocisków moździeżowych, prawie 350 bomb lotniczych, ponad 300 granatów i kilkaset min.
Patrole saperskie 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej prowadzą akcje na terenie 5 województw. W warmińsko-mazurskim działają aż 4 z 6 patroli rozminowania. Stacjonują w Elblągu, Braniewie, Giżycku i w Orzyszu. (mstan/łw)