„To nie był mój Bond…”
Zmarł pierwszy i najważniejszy Bond – Sean Connery James Bond.
To nie był mój Bond, bo najbardziej lubiłem Rogera Moore – ironistę i dowcipnisia. Connery był świetnym Bondem, ale nie z mojego kina, bardzo rzadko wracałem do bondowskiej prehistorii. Wolałem nowsze filmy z aktorami bliższymi mojemu pokoleniu, tak jak wspomniałem: Moore, Brosnan czy i tu chyba najmniej Craig.
Dziś przypomnijmy sobie Seana Connery. Był świetnym aktorem, zagrał w wielu bardzo dobrych filmach. W 1987 roku otrzymał Oscara za rolę w „Nietykalnych” Briana De Palmy, podobno statuetkę trzymał w łazience.
Lubiłem Seana Connery za kilka ról, starego Robin Hooda, Ryszarda Lwie Serce, Tajemniczego zesłańca w „Twierdzy” Michaela Baya i za rolę generała Sosabowskiego w „O jeden most za daleko”. Grał sporo i zapamiętaliśmy jego styl gry, charakterystyczny akcent, łobuzerski uśmiech i dystans do wszystkiego co nie jest ważne.
Nie wiem czy był bawidamkiem, ale pewnie nie miał z tym kłopotów o ile nie był nieśmiały w stosunku do kobiet. Najważniejszą ideą w jego życiu była Szkocja i niepodległość Szkocji, wspomagał Szkocką Partię Narodową, wspierał młodych i zdolnych Szkotów i Szkotki oczywiście też. Zamieszkał poza Wielką Brytanią, Szkocją, bo uważał, że Szkocja jest okupowana i wróci do Szkocji, gdy Szkocja odzyska niepodległość. Wielu Szkotów tak uważa. Lubię Szkocję i zazwyczaj z wielkim zainteresowaniem śledzę wszystko to, co tam się dzieje i doprawdy ciężko zauważyć na ulicach szkockich miast ślady jakiejkolwiek okupacji, ale co ja tam wiem.
Wracając do naszego bohatera, brakowało Seana Connery już od dawna, bowiem był już leciwy. Miał 90 lat i jakiś czas temu wycofał się z aktywnego życia zawodowego, ciężko chorował. To też trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść Niepokonanym.
Czy pamiętacie Państwo film, gdzie zagrał swoim głosem Smoka – to był „Ostatni smok” z Dennisem Quaidem. To tam właśnie Connery swym niezwykle charakterystycznym głosem rzekł „I’ m the last one” – Jestem Ostatni.
To chyba najpiękniejsze. Wiedzieć kiedy odejść. Czytam nową powieść Marka Krajewskiego, zatytułowaną „Moloch”, jestem po paru stronach. Za tydzień dam znać jak to się czyta tego „Molocha”.
Kinoman
Autor: J.Hopfer
Redakcja: B.Świerkowska-Chromy