Aktualności, Aplikacja mobilna, Region, Pisz
Wilk, który wpadł we wnyki w Puszczy Piskiej, trafił do ośrodka rehabilitacji i jest już po operacji
Zespół ratunkowy Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” z Twardorzeczki koło Żywca przewiózł do bielskiego ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt wilka, który w Puszczy Piskiej wpadł we wnyki. Ma uraz łapy. W Bielsku-Białej czeka go leczenie – podało stowarzyszenie.
Przyrodnicy z „Wilka” otrzymali sygnał o drapieżniku – dorosłym samcu, od pracowników Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie w poniedziałek. Zwierzę wpadło we wnyki dzień wcześniej w okolicach wsi Cierzpięty na obrzeżach Puszczy Piskiej. Przy wilku przez wiele godzin czuwali policjanci z Orzysza i straż leśna z Nadleśnictwa Giżycko.
Natychmiast ruszyliśmy w drogę. Z uwagi na dużą odległość z Twardorzeczki koło Żywca do Puszczy Piskiej baliśmy się, że łapa zbytnio ucierpi i konieczna będzie amputacja. Przesłane zdjęcia pogłębiły nasze obawy. Zaalarmowaliśmy naszych kolegów mieszkających w pobliżu, Darka Morsztyna z Republiki Ściborskiej i Adama Gełdona z nadleśnictwa Spychowo. Pomimo późnej godziny pojechali na miejsce wraz z lekarzem weterynarii Mirosławem Talagą z Orzysza. Zdjęli wilka z wnyka i włożyli do specjalnej klatki transportowej, gdzie bezpiecznie poczekał na przyjazd naszego zespołu ratunkowego
– zrelacjonowali członkowie zespołu ratunkowego.
We wtorek nad ranem członkowie stowarzyszenia dotarli na miejsce. – Przełożyliśmy wilka do wygodnej, ciepłej, drewnianej skrzyni i natychmiast ruszyliśmy w powrotną drogę cały czas nadzorując jego stan – podali.
Zwierzę zostało przewiezione do ośrodka leczenia i rehabilitacji „Mysikrólik” w Bielsku-Białej. Tam okazało się, że łapa została poważnie uszkodzona przez żelazną linkę.
Niestety, zerwane zostało ścięgno Achillesa, które jest najważniejsze w kończynie, gdyż warunkuje sprawne poruszanie się i skuteczne polowanie drapieżnika
– podało stowarzyszenie „Wilk”.
Lekarz weterynarii Izabela Całus, która od lat pomaga w ratowaniu wilków, pozszywała ścięgno i głębokie rany, a także zaaplikowała zwierzęciu niezbędne leki. – Obecnie wilk pozostaje pod opieką jej oraz Agnieszki i Sławka Łyczków, którzy prowadzą „Mysikrólika”. Teraz wiele zależy od samego pacjenta, by przez kilka tygodni nie zdzierał opatrunków i usztywnień z chorej łapy. Dopiero wówczas okaże się, czy będzie mógł powrócić na wolność – podało stowarzyszenie.
Wilk w Polsce jest objęty ścisłą ochroną. Prezes Stowarzyszenia dla Natury Sabina Nowak powiedziała, że populacja tych zwierząt w Polsce jest dość trudna do określenia. Na podstawie własnych badań ekolodzy szacują, że w zachodniej połowie Polski bytuje ok. 80-85 grup rodzinnych. Nie wiadomo, ile ich jest na wschód od linii Wisły.
Stowarzyszenie dla Natury „Wilk” zajmuje się ochroną przyrody, a szczególnie działaniami na rzecz ssaków drapieżnych – wilków, rysi, niedźwiedzi, wydr, borsuków i innych gatunków. Jego członkowie prowadzą działalność edukacyjną i badawczą.
Ośrodek „Mysikrólik” jest jednym z nielicznych w Polsce, który pomaga chorym lub kontuzjowanym dzikim zwierzętom. Jego twórcy, Agnieszka i Sławomir Łyczkowie, chcą stworzyć lecznicę z prawdziwego zdarzenia. Brakuje im jednak pieniędzy na sprzęt oraz remont pomieszczeń. Można ich wesprzeć na stronie https://www.mysikrolik.org/.
Autor: M. Szafrański (PAP)
Redakcja: A. Chmielewska