Za mało psychologów, za dużo problemów. Debata o zdrowiu psychicznym w Elblągu
Przedstawiciele sektora edukacji i ochrony zdrowia spotkali się w Akademii Nauk Stosowanych w Elblągu, aby wspólnie dyskutować o wyzwaniach związanych ze zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży. W Polsce kolejki do gabinetów psychologów, psychiatrów oraz psychoterapeutów stale się wydłużają, co podkreśla skalę tego problemu.
Wysoki poziom stresu w szkole, trudności z opanowaniem materiału, obniżona samoocena i niski poziom wsparcia – to czynniki, które zdaniem specjalistów wpływają na problemy psychiczne u młodych ludzi. Jak podkreślał Adam Sulikowski z Wojewódzkiego Zespołu Lecznictwa Psychiatrycznego w Olsztynie, prawdziwej skali problemu nie można dokładnie oszacować.
Z poziomu funkcjonowania szpitala psychiatrycznego w Olsztynie można śmiało stwierdzić, że narastają problemy psychiczne wśród dzieci i młodzieży. Ale na szczęście od niedawna ruszył w naszym województwie drugi stacjonarny oddział psychiatryczny w Wojewódzkim Szpitalu Rehabilitacyjnym dla Dzieci w Ameryce
– powiedział.
W całym województwie warmińsko-mazurskim jest 70 miejsc dla pacjentów wymagających tej formy opieki. Niepokojąco wygląda również sytuacja w szkołach. Chociaż prawo wymaga, żeby w każdej placówce pracował psycholog, rzeczywistość szybko obnażyła skalę braków kadrowych.
I tak dobrze, że w ogóle wprowadzono takie coś, że w każdej szkole powinien być psycholog, ale jest jeden na 400 lub 500 dzieci, więc trochę mało. Ci psychologowie mają stosunkowo niewiele godzin. Czasami jest tak, że niektórzy nie załapią się do specjalisty
– przekazali Bartosz Szynwelski i Katarzyna Magdziak, studenci psychologii w Akademii Nauk Stosowanych w Elblągu.
Jednocześnie, jak przypomniała Iwona Pietraszkiewicz, prezes stowarzyszenia „Tacy Sami” z Ogólnopolskiego Forum Terapii Zajęciowej, nie można również pomijać roli terapeutów zajęciowych, którzy niosą wsparcie psychologiczne osobom z niepełnosprawnościami.
W warsztatach zatrudniani są przede wszystkim pedagodzy, terapeuci zajęciowi, psycholodzy. To są osoby o wysokich kwalifikacjach i z dużą empatią. Problem polega na tym, że te osoby są niedofinansowane. Mają małe wynagrodzenie. To nie zależy od szefów tych placówek, tylko od PFRON, który decyduje o wysokości pieniędzy, które do nas spływają
– przekazała.
Instruktorzy terapii zajęciowej wystosowali list otwarty, w którym apelują m.in. o wyższe wynagrodzenie i zakwalifikowanie tego zawodu do systemu pomocy społecznej.
Posłuchaj relacji Michaliny Rozbickiej
Autor: M. Rozbicka
Redakcja: P. Jaguszewski