Koszykarki KKS-u przegrały u siebie z mocną drużyną z Płocka
Koszykarkom KKS-u Olsztyn nie udało się zrewanżować za przegraną z Mon-Polem Płock w 3. kolejce pierwszej ligi.
Olsztynianki wczoraj na własnym parkiecie uległy rywalkom 77:61.
– Potencjał obu zespołów jest przerażająco zróżnicowany. Przeciwniczki były o wiele bardziej doświadczone. Dodatkowo nasze dziewczyny wciąż grają z gorącymi głowami. W ogólnym rozrachunku liczy się też nasza niska skuteczność – mieliśmy zaledwie 30 procent. Ksenia Zajączkowska w tym meczu nie istniała. Jest taka niepisana zasada, że im lepiej wygląda się na treningu dzień przed meczem, tym gorzej potem to wychodzi na parkiecie i tak też było tym razem – wyjaśnia trener KKS-u, Tomasz Sztąberski
– Obawialiśmy się tego meczu. Olsztyn zawsze u siebie jest bardzo groźny. Baliśmy się przede wszystkim mocnej obrony. Mimo dużej liczby strat, wybrnęliśmy z tego obronną ręką. Graliśmy nierówno, podobnie jak Olsztyn. My mamy jednak silniejszy zespól na desce. Moje zawodniczki też wykonały plan, dlatego udało nam się wygrać – dodaje trener Mon-Polu, Ireneusz Jasiński
Ksenia Zajączkowska – rzucająca KKS-u – mimo przegranej jest spokojna o dalsze losy drużyny w pierwszej lidze.
– KKS słynie z tego, że walczymy do końca i tak musi być. Nie wiem, co się stało, na treningu wszystko było dobrze. Mon-Pol to zespól, który jest budowany na coś więcej niż tylko utrzymanie. Dlatego niektóre porażki są wkalkulowane w sezon, ale jeżeli nawiązujemy walkę, to potem szkoda tych przegranych – wyjaśniała Ksenia Zajączkowska
Teraz olsztynianki będą miały dwa tygodnie przerwy. Najbliższy mecz rozegrają 20 stycznia na wyjeździe z AZS-em Uniwersytet Gdański.
Autor/redakcja: K. Piasecka