Marcin Dorociński w międzynarodowej obsadzie filmu twórcy „Ostatniej rodziny”
„Jest tu w oryginalny sposób podejmowany temat duchowości, religii czy transcendencji, który nie trąci banałem i jest wolny od jednoznacznych konotacji. Jest to także historia o miłości i to nie wprost, ale jednocześnie „Minghun” nie jest pozbawiony romantyzmu.”- mówi o filmie Jan P. Matuszyński.
Po stracie córki Jurek (Marcin Dorociński) wraz ze swoim teściem Benem (Daxing Zhang) decyduje się wyprawić chiński rytuał minghun, czyli zaślubiny po śmierci. „Minghun” to opowieść o nadziei, miłości i poszukiwaniu sensu życia oraz tego, co nastaje po nim. Opowiada o najważniejszych emocjach i egzystencjalnych granicach ludzkiego doświadczenia.
Bohaterowie ruszają w metaforyczną i pełną emocjonalnych zawirowań podróż w głąb samych siebie, której celem jest znalezienie dla zmarłej idealnego partnera na wieczność. Zderzenie dwóch, jakże odmiennych kultur, ma pomóc uświadomić zarówno filmowym postaciom, jak i widzowi, że bez względu na pochodzenie, wszyscy przynależymy do jednej człowieczej rodziny, gdzie podstawowe emocje są wspólne.
Film Matuszyńskiego według scenariusza Grzegorza Łoszewskiego łączy oryginalny koncept, zaskoczenie i pewną dozę humoru. W ironiczny sposób konfrontuje nas ze stratą, własnymi przekonaniami i duchowością. To poruszające i czułe kino, które opowiada o najważniejszych wartościach w życiu człowieka, dając widzowi to, co w naszych czasach najpotrzebniejsze – nadzieję. „Minghun” z subtelną ironią porusza temat utraty bliskiej osoby i poszukiwania sensu życia. Jest opowieścią o spotkaniu kultur i o miłości, która może przyjść w najmniej oczekiwanym momencie.
Mam z tym projektem wiele skojarzeń – od „Parasite”, które łączy ciężar egzystencjalny z lekkością podania i przestrzenią na poczucie humoru, przez filmy Kieślowskiego, po niektóre pozycje z filmografii Michaela Manna, które pomimo gatunku często mocno zgłębiały kwestie samotności i nieuchronności, czy wreszcie wybitne filmy o stracie jak „21 gramów” Alejandro Gonzaleza Inarritu czy „Życie ukryte w słowach” Isabel Coixet. (…) „Minghun” jest historią mierzenia się mężczyzny z traumą. Jest tu w oryginalny sposób podejmowany temat duchowości, religii czy transcendencji, który nie trąci banałem i jest wolny od jednoznacznych konotacji. Jest to także historia o miłości i to nie wprost, ale jednocześnie „Minghun” nie jest pozbawiony romantyzmu. I to takiego o zabarwieniu egzystencjalnym, co bardzo mi się podoba. Jest to również bardzo ciekawa relacja między mężczyznami – Jerzym i jego teściem, Benem, który dodatkowo jest z innego kręgu kulturowego, co daje przestrzeń na ciekawsze rozmowy i, w konsekwencji, sceny.
– mówił Jan P. Matuszyński, laureat licznych nagród filmowych i jeden z najciekawszych europejskich twórców, autor m.in. „Ostatniej rodziny”, serialu „Król”, czy filmu „Żeby nie było śladów” (Konkurs Główny na 78. MFF w Wenecji).
W roli głównej wystąpił Marcin Dorociński, jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorów z międzynarodowymi sukcesami na koncie, podbijający obecnie Hollywood („Mission Impossible – Dead Reckoning”, „Gambit Królowej”, „Wikingowie: Walhalla”). Partneruje mu Daxing Zhang, hollywoodzki aktor chińskiego pochodzenia, który brał udział m.in. w „Matrixie” i „Aniołkach Charliego”. W filmie występują również wschodzące gwiazdy młodego pokolenia: Natalia Bui oraz Antek Sztaba, a w pozostałych rolach na ekranie zobaczymy m.in. Ewelinę Starejki, Wiktorię Gorodeckają, Fenfen Huang, Kwong Loke, Yuk Hana i Brid Ni Neachtain.
„Minghun” to międzynarodowy projekt. Casting odbywał się częściowo w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji, a bohaterowie porozumiewają się po polsku, angielsku i chińsku. Autorem scenariusza jest Grzegorz Łoszewski („Komornik”, „Bez wstydu”), a za wyjątkową stronę wizualną filmu odpowiada autor zdjęć Kacper Fertacz („Hardkor Disko”, „Żeby nie było śladów”), nagrodzony za „Króla” przez Polish Society of Cinematographers.
Film niebawem w kinach.
Autor: Ł. Adamski / mat.prasowe Kino Świat
Redakcja: K. Ośko