Mistrz Polski niepokonany. Akademicy przegrywają u siebie 1:3
Indykpol AZS Olsztyn przegrał z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (19:25, 23:25, 27:25. 17:25) w meczu 23. kolejki PlusLigi. MVP został wybrany Benjamin Toniutti. Mistrzowie Polski pozostają na pierwszym miejscu w tabeli.
Pierwsza partia spotkania była wyrównana do połowy. Drużyny grały dość równo, wystrzegając się prostych błędów. Po stronie gospodarzy świetnie punktował Hadrava oraz Robbert Andringa 16:16. Z kolei po stronie gości nie zawodził Piotr Łukasik oraz Arpad Baróti. To właśnie ci dwaj zawodnicy w końcówce wzięli na swoje barki ciężar zdobywania punktów. Grupa Azoty ZAKSA pewnie wygrała premierową odsłonę meczu 25:19.
Akademicy seta numer dwa zaczęli od prowadzenia 4:2. Kędzierzynianie szybko odrobili straty 10:10, a następnie wyszli na prowadzenie 11:10. Od tego momentu zespoły grały dość równo 16:17. W końcowej fazie seta więcej zimnej krwi zachowali goście, którzy wygrali 25:23.
W kolejnej partii przyjezdni dość szybko narzucili siatkarzom z Olsztyna swoje warunki gry 12:9. Podopiecznym Daniela Castellaniego nie można było odmówić walki. Jednak sytuację na parkiecie kontrolowali mistrzowie Polski 14:11. Olsztynianie zasługują na duże brawa za postawę w końcówce tego seta. Mimo, że przegrywali walczyli do końca i doprowadzili do remisu 23:23. W ostatnich akcjach zachowali więcej spokoju i przechylili szalę na swoją stronę 27:25.
Zawodnicy Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle bardzo szybko wyciągnęli wnioski z porażki w końcówce trzeciej partii. W kolejnej szybko przejęli inicjatywę na parkiecie 11:3. Świetnie serwowali oraz utrzymywali wysoki poziom skuteczności w kontrataku 14:5. Gra Akademików stanęła w miejscu. Nie potrafili znaleźć żadnego sposobu, żeby zatrzymać przeciwników. Podopieczni Nikoli Grbicia do końca utrzymali odpowiednie skupienie 19:9. Ostatnią część sobotniego meczu wygrali bardzo pewnie do 17.
– Mieliśmy fragmenty bardzo dobrej gry, ale też i takie, o których lepiej zapomnieć – przyznał po meczu zawodnik Indykpolu, Wojciech Żaliński.
– W olsztyńskiej drużynie widać było wielkie zaangażowanie, walczą przecież o awans do najlepszej ósemki – komentował z kolei przyjmujący ZAKSY i były zawodnik AZS-u – Aleksander Śliwka.
Trener olsztynian, Daniel Castellani starał się szukać pozytywów w grze swojego zespołu:
Porażka to nic miłego, ale dwa sety zagraliśmy nieźle. Mamy problemy zdrowotne, a mimo to zespół grał dobrze. Powiedzieliśmy sobie, że nawet na takiego rywala trzeba wyjść z nastawieniem walki. Podoba mi się, że tak było. Więc podsumowując – walka była fajna, podobała mi się, ale wynik pozostawia wiele do życzenia. Problemy zdrowotne mieli Wojtek Żaliński i Mateusz Poręba. To drobne urazy, ale jednak. Do tego wąska ławka. Cóż – szyjemy tym, co mamy. Czwartą partię zaczęliśmy fatalnie. Straciliśmy sporo energii w drugim i trzecim secie. Jeśli nie ma się energii na 100% z takim rywalem, to nie ma szans na walkę i powrót po takim początku.
A co o meczu w rozmowie z naszym reporterem Maciejem Świniarskim powiedział legendarny Nikola Grbić, obecnie trener ZAKSY?
Przez większość meczu chciałem dać odpocząć kilku graczom. Kiedy grasz co trzy dni, ciężko utrzymać koncentrację, sportową agresję i świeżość. Dlatego kiedy tylko jest okazja, staram się dawać odpocząć swoim podstawowym zawodnikom i ogrywać tych, którzy grają rzadziej. Bo jeśli będę potrzebował pewnego dublera, a on nie będzie ograny, to nie pociągnie mi gry. To nie jest, jak z przełącznikiem. Każdy potrzebuje obycia z parkietem, rytmu meczowego, odnalezienia się w grze. Niestety nie skończyliśmy tego w trzech setach. Było przecież 18:15 dla nas, czy 16:12, ale potem – tak, jak w większości meczów, rywal postawił wszystko na jedną kartę na zagrywce, ta zagrywka odrzuciła nas od siatki i był problem. To obecnie jedyny sposób na nas i każdy tak próbuje. Z Piotrkiem Łukasikiem to przyjęcie nie jest wtedy tak mocne, więc nie ryzykowałem, jak przeciwko Treflowi, kiedy prowadziliśmy 2:0 i zaczęliśmy dostawać lekcję. Nie chciałem doprowadzić do tie-breaka, więc znów na parkiecie pojawiła się podstawowa szóstka. Jestem zadowolony z mojego składu, ale gdybym miał wybierać, kogo widziałbym w swoim zespole, to na pewno po tym meczu byłby to Wojtek Żaliński. Grał świetnie, a to nie jest łatwe, aby nagle zmienić pozycję w celu pomocy drużynie. Mam jednego takiego zawodnika, który bez wahania, przygotowania i treningu tak potrafi. To Olek Śliwka, który w ten sposób zagrał przeciwko Skrze. Tacy zawodnicy to jednak rzadkość. Przede wszystkim mentalnie. Dlatego należą im się wyrazy najwyższego uznania
– zwracał uwagę Grbić.
Posłuchaj relacji Macieja Świniarskiego
Redakcja: A. Chmielewska/A. Dybcio za M. Świniarski/plusliga.pl