Strona główna Radio Elbląg
Posłuchaj
Pogoda
Elbląg
DZIŚ: 8 °C pogoda dziś
JUTRO: 4 °C pogoda jutro
POSŁUCHAJ

Sport bez granic. „Nie ma takiej dyscypliny, której niepełnosprawne osoby nie mogłyby uprawiać”

Hokeiści na sledżach, fot. arch. IKS Atak

Sport osób niepełnosprawnych był głównym tematem Bliższych spotkań. Agnieszka Lipczyńska i Małgorzata Sadowska gościły Tomasza Woźnego, Dawida Ostasza i Roberta Szaja. 

Tomasz Woźny jest prezesem Integracyjnego Klubu Sportowego Atak Elbląg.

M. Sadowska: Ilu mistrzów ma pan w szeregach klubu?

T. Woźny: Mamy wielu – mamy mistrzów paraolimpijskich, mamy mistrzów Polski, mistrzów Europy i mistrzów świata. Tydzień temu wrócili nasi zawodnicy z pucharu świata. Plażowicze zdobyli – w tym momencie można powiedzieć tylko srebrny medal w pucharze świata, bo od 13 lat wszystko wygrywali na świecie. Teraz przegrali w finale z Amerykanami, ale to też generalnie bardzo dobry wynik.

A. Lipczyńska: Ale siatkówka na siedząco, to jest jednak ta Wasza sztandarowa dyscyplina od której zaczynaliście 21 lat temu?

T. Woźny: Rzeczywiście siatkówka na siedząco, to jest takie serce naszego Ataku można powiedzieć i na przykład na ostatnie 10 lat, dziewięć razy mistrza Polski zdobyliśmy. Uważam, że to olbrzymi sukces, bo utrzymać na takim poziomie drużynę jest bardzo ciężko. Mamy także bardzo mocnego hokeja na sledgach, bo prowadzimy reprezentację Polski już od trzynastu czy czternastu lat i tak naprawdę tych dyscyplin mamy sporo. Są to takie dwie wiodące dyscypliny, ale na przykład prowadzimy też osoby niepełnosprawne intelektualnie, które startują w judo, w pływaniu czy w lekkiej atletyce. W wielu konkurencjach i dorobiliśmy się dwóch medalistów z olimpiad specjalnych. W tym roku w Abu Zabi Marcin Liszcz zdobył srebrny medal, a rok temu w Austrii Michał Weroński zdobył brązowy medal na olimpiadach specjalnych – tak, że można powiedzieć, że weszliśmy w inną działkę.

A. Lipczyńska: A pamięta Pan te trudne początki? Proszę powiedzieć jak sport niepełnosprawnych rozwijał się w Elblągu.

T. Woźny: Tak naprawdę u nas było Stowarzyszenie Start w sporcie osób niepełnosprawnych, ale tam było strzelectwo, lekkoatletyka, pływanie i szachy, ale ono – można powiedzieć- coraz mniej działało. My 21 lat temu stworzyliśmy klub, w którym chcieliśmy zrobić inne dyscypliny. Zaczęliśmy od siatkówki i z tego stowarzyszenia przejęliśmy właśnie lekkoatletykę, pływanie i strzelectwo po dwóch, trzech latach. To były takie ciężkie początki, bo tak naprawdę mieliśmy małe mieszkanko – 21 metrów i w tym mieszkanku mieliśmy siedzibę klubu. Jak się zebraliśmy nie można było się obrócić praktycznie. I to tak trwało na początku ze 3-4 lata. Później dorobiliśmy się siedziby. W tym momencie można powiedzieć, że jesteśmy już doświadczonym klubem, bo robiliśmy i mistrzostwa Europy, mistrzostwa świata, puchary Europy, dużo turniejów międzynarodowych. Mistrzostw Polski zrobiliśmy już ponad setkę. Nawet kiedyś nie spodziewaliśmy się, że nasza pasja stanie się naszym zawodem.

Posłuchaj całej rozmowy

00:00 / 00:00

00:00 / 00:00

Dawid Ostasz to sportowiec bez granic, kapitan drużyny koszykarzy na wózkach Akademickiego Klubu Sportowego przy Olsztyńskiej Szkole Wyższej. Jest także instruktorem aktywnej rehabilitacji.

A. Lipczyńska: Panie Dawidzie, podejrzewam, że nie był pan wyjątkiem – kiedyś jednak te bariery były, żeby wyjść do ludzi i żeby na przykład uprawiać sport?

D. Ostasz: Zdecydowanie. Ja 14 lat temu miałem wypadek samochodowy w wyniku którego doznałem urazu kręgosłupa. W ułamku sekundy całe życie wywróciło się do góry nogami. Wszystkiego musiałem się uczyć na nowo. Miałem 21 lat, byłem młodym chłopakiem, któremu nagle wydawało się, że stracił wszystkie perspektywy.

A. Lipczyńska: Życie się zawaliło?

D. Ostasz: Dokładnie, ale powoli wracałem – powiedzmy – na łono społeczeństwa przy wsparciu rodziny i przyjaciół. Pamiętam, jak pierwszy raz opuściłem szpital i wyszedłem na miasto – najmniejszy krawężnik był dla mnie przeszkodą nie do pokonania, co też wpływało negatywnie na moje podejście. Nie chciałem wychodzić, bo obawiałem się właśnie tych barier, barier typowo architektonicznych. Z czasem, jak nabierałem większej sprawności, one już nie stanowiły dla mnie większego problemu.

A. Lipczyńska: A bariery psychiczne długo w panu były?

D. Ostasz: Tak jak wspomniałem dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół wydaje mi się, że dosyć szybko się ogarnąłem – że tak powiem kolokwialnie, ale na pewno było to również takie brzemię, które jakiś czas ze sobą nosiłem.

A. Lipczyńska: Przed wypadkiem był Pan typem sportowca?

D. Ostasz: Na pewno sport był częścią mojego życia. Praktycznie zawsze jako osoba pełnosprawna, chłopak grałem w lokalnej drużynie Omulew Wielbark. Grałem w piłkę nożną na pozycji obrońcy, grałem w siatkówkę, jeździłem na rowerze. Po wypadku – jak już doszedłem do siebie pytanie nie było czy będę uprawiał sport, tylko jaki będę uprawiał sport. Tak więc od razu zacząłem przeglądanie internetu w poszukiwaniu dyscypliny dla siebie.

Posłuchaj całej rozmowy

00:00 / 00:00

00:00 / 00:00

Zdaniem Roberta Szaja właściwie nie ma takiej dyscypliny sportu, której niepełnosprawne osoby nie mogłyby uprawiać. Oczywiście zależy to też od stopnia niepełnosprawności, bo niepełnosprawność niepełnosprawności jest nierówna – podkreślił w rozmowie wiceprezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego oraz współzałożyciel Polskiej Fundacji Paraolimpijskiej.

Posłuchaj całej rozmowy

00:00 / 00:00

00:00 / 00:00

 

Redakcja: K. Ośko za D. Kucharzewska