Derby Warmii i Mazur dla Orkana Ostróda
W meczu lokalnych rywali II ligi piłkarzy ręcznych górą ponownie Orkan Ostróda. Tym razem na własnym parkiecie wygrał ze Szczypiorniakiem Olsztyn 38 do 29. Wynik nie odzwierciedla zdarzeń na boisku – oba zespoły twardo i z zacięciem walczyły o każdą piłkę. Dopiero w drugiej połowie gospodarze wyraźnie odskoczyli olsztynianom.
Zdaniem trenera Krzysztofa Maciejewskiego przyczyną porażki Szczypiorniaka były własne błędy drużyny – zwłaszcza w drugiej połowie:
Były plusy w grze – jak chociażby postawa młodego skrzydłowego Grzegorza Kozłowskiego, który bardzo fajnie pobiegał do kontry, wziął ciężar gry na swoje barki. Pochwała należy się też całemu zespołowi, bo walczyliśmy tyle, na ile było nas stać. Myślę, że nie daliśmy plamy pomimo tak wysokiego wyniku. Nie położyliśmy się na parkiecie. Zaważyły detale o tym, że Ostróda tak wysoko wygrała. W pierwszej połowie walczyliśmy jak równy z równym, pogubiliśmy się jednak w końcówce, a oni skaleczyli nas z kontry i odskoczyli na 3-4 bramki. W drugiej połowie też próbowaliśmy ich jeszcze dojść, trzymaliśmy się do pewnego momentu, jednak później Szymon Hegier, który jest bardzo doświadczonym zawodnikiem, zaliczył kilka trafień i chłopaki z Ostródy poszli na fali. My próbowaliśmy jeszcze coś zyskać, biegać, wychodziło nam to, ale myślę, że zdecydowała słabsza postawa w obronie w drugiej połowie.
Najwięcej – bo po siedem bramek – rzucili dla Orkana Krystian Maćkowski, Bartosz Idzikowski i Jakub Zakrzewski. Ten ostatni przyznał, że oba zespoły stworzyły dobre widowisko:
Jak na derby wydaje mi się, że wynik jest dobry, padło ponad 60 bramek, więc kibice mieli na co popatrzeć. Było jednak sporo agresji i kar dwuminutowych. Nie pamiętam meczu, w którym było aż tyle wykluczeń. Czerwoną kartkę zobaczył Artur Sadowski – wszyscy wiemy, że gra agresywnie, dlatego moim zdaniem była ona tylko kwestią czasu. Fakt, że sędziowie od początku pokazali, że nie tolerują ostrej gry, fauli, a nawet prób fauli. Ja nie mam żadnych pretensji, mecz mi się podobał. To dobry szlif przed spotkaniem z Grudziądzem.
Artur Sadowski to jeden z liderów Orkana. Za faul, a następnie dyskusję z sędziami otrzymał podwójną karę dwóch minut. Wcześniej miał na koncie jedno wykluczenie, dlatego ostatecznie ujrzał czerwoną kartkę i od 40. minuty mecz oglądał z trybun.
– Takich nerwów i niepotrzebnych kar musimy się ustrzec w najbliższym meczu w Grudziądzu, gdzie zmierzymy się z liderem tabeli – przyznał trener Orkana Artur Lipka:
Tak się ułożyła tabela, że stawką będzie pierwsze miejsce. My możemy tylko żałować, że przegraliśmy z zespołem z Torunia, który do tej pory zdobył tylko 6 punktów – w tym 2 na nas. W meczu na naszym parkiecie z Grudziądzem 11 minut przed końcem prowadziliśmy sześcioma bramkami. Rywale zagrali końcówkę na sto procent, a nam już trochę sił zabrakło, dlatego zremisowaliśmy. Gdybyśmy mieli te trzy punkty więcej, to raczej my w Grudziądzu byśmy występowali w roli faworyta. A teraz to MKS jest faworytem, przemawia też za nim własna hala. My będziemy tam walczyli, jesteśmy bardzo zmotywowani. Niektórzy zawodnicy mają powiedzmy stare porachunki. Bardzo ich zabolał ten remis wydarty w ostatniej chwili i zachowanie zawodników z Grudziądza – pokazywali m.in. obraźliwe gesty w stosunku do naszej drużyny i to gdzieś w nas siedzi. Na pewno pałamy chęcią zwycięstwa i rewanżu.
Cztery kolejki przed końcem sezonu Orkan Ostróda wciąż ma szansę na bezpośredni awans do I ligi. Musi jednak wygrać wszystkie pozostałe mecze. Szczypiorniak Olsztyn zajmuje aktualnie 7. miejsce.
Posłuchaj pomeczowych wypowiedzi:
Krzysztof Maciejewski
Jakub Zakrzewski
Artur Lipka
(kos)