Krzysztof Wilangowski: „Chcemy, żeby młodzi zawodnicy byli siłą naszej drużyny”
Koszykarze Stomilu Olsztyn po decyzji Polskiego Związku Koszykówki, mimo przegranej w barażach, będą grali w drugiej lidze. Pierwszy mecz Biało-niebiescy rozegrają 23 września – to wyjazdowe spotkanie z Domino Inowrocław. Jak wyglądają przygotowania do sezonu? Zapytaliśmy o to trenera koszykarskiej sekcji Dumy Warmii, Krzysztofa Wilangowskiego.
– Moi zawodnicy bardzo ciężko pracują. Nigdzie nie wyjeżdżaliśmy, ale przez 1,5 tygodnia mieliśmy obóz dochodzeniowy nad Jeziorem Długim.
Nad czym będziecie teraz pracować?
– Przede wszystkim nad taktyką. Ważny jest atak i obrona. Zostało nam już bardzo mało czasu, żeby to poprawić.
Czy uważa Pan, że drużyna podoła grze w drugiej lidze?
– Wszyscy cieszą się z tego awansu. Ja również. To bardzo budujące, kiedy na sportowej mapie pojawia się nowa drużyna. To korzyść dla naszego sportu i młodzieży, która może się w tej drużynie szkolić.
Jak będzie wygląd skład zespołu? Czy będą to zawodnicy, których znamy już z poprzedniego sezonu, czy pojawią się tez nowe twarze?
– Będziemy starać się grać swoimi zawodnikami, przynajmniej w pierwszej kolejce. Skład zweryfikują również dwa zbliżające się turnieje w Inowrocławiu i w Białymstoku. Chodzi przede wszystkim o rozgrywających. Te spotkania pokażą nam, czy damy radę grać własnym składem, czy ktoś będzie musiał nas wspomóc. Codziennie ktoś jednak dochodzi do naszej drużyny. Przychodzą do mnie smsy i maile. W większości zgłaszają się młodzi ludzie, którzy zaczęli przygodę z basketem, ale nie mają gdzie jej kontynuować. Wszyscy są jednak u nas mile widziani.
Czy to duże wyzwanie dla trenera poskładać taką „patchworkową” drużynę?
– Jestem stworzony z twardej gliny i lubię wyzwania. Lubię nieznajomych, a także ludzi, którzy zdają pytania i oczekują odpowiedzi. To coś dla mnie!
A jak się Panu podoba w Olsztynie?
– Jest dużo ścieżek rowerowych i jezior. Jestem wędkarzem, ale póki co nie mam czasu na swoją pasję. W niedalekiej przyszłości chcę spędzać więcej czasu nad wodą. Mogę spróbować łowić wtedy, kiedy drużyna będzie biegała nad jeziorem [śmiech]
Czyli będzie czas, żeby odpocząć od emocji na parkiecie?
– Mam nadzieję, że to akurat zajmie mi większość czasu, ale… jeszcze coś zostanie na wędkowanie.
Posłuchaj rozmowy z trenerem Krzysztofem Wilangowskim
Autor/redakcja: K. Piasecka